wtorek, 19 czerwca 2012

With Zayn Cz.2

Rano obudziłam się w nowym pokoju, nie byłam pewna czy wczorajszy wieczór mi się przyśnił czy naprawdę spotkało mnie coś tak fantastycznego. Po niecałej minucie od przebudzenia, zrobiło mi się strasznie niedobrze. To był właśnie dowód na całkowitą realność wczorajszej imprezy… mieszanka coli i gorącej czekolady, wymieszana jak shake w szybkim tańcu jednak nie była najdoskonalszym pomysłe. Jego skutkami było spędzenie pierwszych dni lata na nieustannym bieganiu do toalety. 
- Cześć - odparłam czerwona jak burak. Malik wybrał sobie cudowny czas na odwiedziny i przyłapał mnie pochyloną nad różową miską dziadka… 
- Hej – powiedział ani trochę speszony ku mojemu zdziwieniu - twoja babcia powiedziała mi co się dzieje i w sumie po części jestem temu winien, dlatego przyniosłem Ci kwiaty, zamiast słodkich czekoladek. Chyba dobrze trafiłem co ? – zapytał z uśmiechem, podczas kiedy mnie wcale nie było wesoło. 
Tak spędziłam jeszcze 2 dni, a raczej spędziliśmy bo Zayn był u mnie całe dnie, zachęcając do gier, przynosząc filmy no i piękne kwiaty. Powoli nasza znajomość zaczeła przeradzać się w miłość. Zabierał mnie do swojego domu, gdzie mieszkał razem z kumplami z zespołu. To naprawdę fajni chłopcy, chodź czasami potrafili zajść za skórę. 
Miałam parę ciekawych incydentów z Harrym w roli głównej, np. 
- Hej, gdzieś zniknął mój stanik !!! - wiedziałam że to sprawka któregoś z nich 
- Sorki jest w piekarniku, chciałem zrobić eksperyment- oznajmił jak gdyby nigdy nic pan Styles po czym wyjął parę drutów z pieca. Jednym słowem nie było nudno. 

- Jeszcze tydzień wakacji – powiedział pewnego dnia Zayn, gdy siedzieliśmy w jego ogrodzie i zajadaliśmy truskawki. Całkowicie mnie zszokował … po dwóch miesiącach było dla mnie naturalne mieszkanie u dziadków, spanie do południa i bycie dziewczyną najsłodszego przystojniaka tego wieku. 
- Jej … całkowicie zapomniałam o normalnym życiu… - odparłam - muszę już wracać …- popatrzyłam na Zayna, który trochę się zmieszał.
- Jak to wyjeżdżać ? Dokąd? - był wyraźnie podenerwowany.
- Ja tutaj nie mieszkam. Wyjechałam tylko na wakacje… jutro muszę wracać do domu.. do rodziców… tak mi przykro. W ogóle przestałam brać to pod uwagę.
Nawet nie zdążyłam dokończyć zdania, kiedy Zayn wybiegł z ogrodu bez pożegnania… wsiadł w samochód i odjechał z zawrotną prędkością. Próbowałam do niego dzwonić, ale najwyraźniej wyłączył telefon. Nie pozostało mi nic innego jak tylko wrócić do domu… musiałam spakować swoje rzeczy, jutro z rana miała pojawić się tu mama.
Ze łzami w oczach wróciłam, spakowałam wszystko co potrzebne, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka, by nazajutrz wcześniej wstać. 
Gdy się obudziłam, byłam w świetnym nastroju, dopuki nie przypomniały mi się wydarzenia wczorajszego dnia. Szybko musiałam odgonić łzy, bo do pokoju właśnie weszła mama.
- Hej Lenka, córeczko idź się przebrać za chwilę wyjeżdżamy. Musimy jeszcze zaopatrzyć cię w przybory do szkoły – poinformowała mnie mama. 
- A, tak jasne – szkoła.. tak skończyło się to lato, którego na początku panicznie się bałam… na myśl o powrocie do szkoły miałam wrażenie jakby wróciła choroba po shaku z coli i czekolady…

Ten dzień minął tak jak zaplanowałyśmy na przygotowaniach do rozpoczęcia roku
szkolnego. 
W pierwszy dzień szkoły, byłam totalnie niewyspana po nieprzespanej nocy, którą
spędziłam na rozmyślaniu o Zaynie. Na auli dyrektor wygłaszał swoje nudne przemówienie, 
które słyszy się na każdym rozpoczęciu tego ” cudownego „ czasu. 
- Chciałbym przedstawić wam 5 nowych uczniów, którzy dołączą do klasy 3c. – 3c ???, 
ptrzecież to moja klasa. Zdziwiona podniosłam głowę, a to co zobaczyłam … no sami 
zgadnijcie.. 5 przystojnych bogów z grupy One Direction a wśród nich Zayn… mój Zayn.
Gdy tylko mnie zobaczył od razu podbiegł i mocno pocałował, jego uścisk zdawał się łamac 
mi żebra.
- Hej królewno. Przepraszam za ostatnie dni.. po prostu nie mogłem znieść myśli że cię 
Stracę, dlatego postanowiłem przenieść się do twojego miasta. No a za mną przyszło paru 
dodatkowych wkurzających kolesi – zagadał Zayn
- Tak da się zauważyć – gwar jaki wywołała obecność chłopaków był nie do zniesienia i 
wydaje mi się, że dyrektor zaczął żałować przyjęcia nowych uczniów – Chodźmy stąd !
- Dokąd ? – spytał 
- Daleko stąd – odpowiedziałaś i zabrałaś go do parku przy szkole, tam pocałowałaś go i 
miałaś gdzieś że rozpoczęcie jeszcze nie dobiegło do końca, a salę dewastuje 
przerażający tłum dzikich fanek.
- Teraz liczymy się tylko my. 
- Teraz i zawsze – przytaknął Malik.

______________________________________________________

Jak obiecałam tak i jest ;D II część ;p      Całuję Jula ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz