piątek, 7 grudnia 2012

Harry.

Kocham tą piosenkę, 
zresztą jak wszystkie z jej nowej płyty.




Smile ; )Święta Bożego Narodzenia. Wszyscy na nie czekają i przygotowują się do nich dużo wcześniej, aby ze wszystkim zdążyć na czas. Ludzie twierdzą, że jest w tych świętach coś magicznego, ponieważ każdy jest miły dla drugiej osoby, pomagają sobie, panuje ciepła atmosfera. Jednak czy nie powinno tak być zawsze? Dlaczego mamy być dla siebie mili tylko w święta? Osobiście nie przepadam za Bożym Narodzeniem. Jestem w stanie wyliczyć wiele wad tego obrzędu, jednak zaleta jest tylko jedna. Pewnie dziewięćdziesiąt procent młodych ludzi powiedziało by, że jedynym plusem są prezenty, jednak ja nie zaliczam się do większości. Pozytyw jest taki, że spotyka się cała rodzina. Wiele osób nie widzi się przez długi czas jednak te dni każdy stara się spełnić z najbliższymi.
Przemierzam ulice Londynu, pada śnieg jednak nie martwię się tym. Kocham taką pogodę, wszystko w bieli.    Wolę śnieg od deszczu. Spoglądam na ludzi idących naprzeciw mnie, ludzi którzy się śpieszą i nie mają czasu, na chwilę przemyśleń. Widzę matkę z córeczką, mniej więcej 7-8 lat, która z maślanym oczami patrzy na lalkę stojącą na ogromnej wystawie w sklepie. Wiem, że chce ją mieć. Sama będąc w jej wieku o takiej marzyłam. Idę dalej gdy nagle ktoś na mnie wpada, przez co przewracam się na mokry brudny śnieg leżący na chodniku. Podnoszę głowę do góry i widzę zielonookiego bruneta, który podaje mi swoją dłoń. Chwytam ją i wstaję.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię. Nic Ci się nie stało?
- Nie, wszystko w porządku. Też mogłam bardziej uważać. Tak w ogóle to Nina jestem, miło mi.
- Harry, Harry Styles. - odpowiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie. - Może dasz się zaprosić na kawę?
- Z chęcią się napiję czegoś ciepłego. - zgodziłam się na propozycję loczka, ponieważ strasznie zmarzłam chociaż wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Szliśmy do kawiarni ciągle rozmawiając. Jak się dowiedziałam ma starszą siostrę, a gdy miał siedem lat jego rodzice się rozwiedli. Teraz mieszka z czwórką swoich najlepszych przyjaciół. Gdy doszliśmy na miejsce Harry właśnie skończył o sobie mówić.
- No, przez całą drogę ja opowiadałem. Teraz Twoja kolej. Chcę wiedzieć o Tobie wszystko.
Uśmiechnęłam się do niego i niechętnie zaczęłam.
- Mam trójkę dużo starszego rodzeństwa. W domu nigdy nie było za wesoło. Mój ojciec był alkoholikiem i na wszystkich się wyżywał. Bracia z siostrą mieli tyle szczęścia, że mogli się wyprowadzić. Ja jako najmłodsza nie miałam w domu życia. Tacie ciągle się coś nie podobało. - w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Chłopak zauważył to i powiedział, że nie muszę o tym opowiadać jeśli sprawia mi to ból jednak, postanowiłam kontynuować.
- Nie miałam warunków do nauki, a lubiłam się uczyć, czytać książki. Moja mama ciągle płakała co odbijało się na mnie. Często puszczały jej nerwy. Dwa late temu mój ojciec zmarł. Pewnie wyda Ci się to dziwne, ale mimo tego wszystkiego, tego jaki był dla mnie nie potrafiłam się z tym pogodzić, ponieważ były i lepsze chwile. I to te sobie najbardziej cenię. Bo tez złe rzeczy też są ważne ale ważniejsze są te dobre.
- Nina, nie wiem co powiedzieć. Myślałem, że to ja mam ciężko. Przykro mi.
- Wiesz, tłumaczę sobie to wszystko tym ze wszystko jest po coś. Więc nie przejmuj się tym.
Zrobiło się późno, a ja powiedziałam mamie, że wychodzę tylko na chwilę. Pożegnałam się z Hazzą i ruszyłam w kierunku domu. Gdy weszłam do mieszkania moja mama strasznie się martwiła, że tak długo mnie nie było.

*Kilka dni później*
Od spotkania z Harrym minęło trochę czasu. Nadal nie zadzwonił, a ja nie chciałam się narzucać. Jego nazwisko wydawało mi się znajome, więc postanowiłam go sprawdzić w Google. Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła to tysiące wyników dotyczących jego osoby. Weszłam w pierwszą lepszą stronę i doznałam szoku. Nastolatek okazał się wokalistą jednego z brytyjskich boysbandów. Nic dziwnego, że go nie poznałam. Nie ten rodzaj muzyki. Zdecydowanie wolę Pink, Linki Park, 30STM czy Nickelback. Moją lekturę przerwał mi SMS - "Hej. Może spotkamy się tam gdzie ostatnio? Za 30 min?. Harry ;)." Nie wiedziałam co zrobić, w końcu chłopak nie powiedział mi do końca prawdy. Chciałam to wyjaśnić. Odpisałam "Ok" i zaczęłam się ubierać. Na miejscu byłam punktualnie, mimo to chłopak już siedział przy  małym stoliku, w rogu lokalu. Podeszłam do Niego i się przywitałam się z Nim. Hazza chciał mnie pocałować w policzek jednak w porę się odsunęłam.
- Stało się coś?
- Hmmm... Pomyślmy może to, że mnie okłamałeś? Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć? Tak, wiem że to dopiero drugie spotkanie, ale ja Ci wszystko opowiedziałam ze szczegółami, a Ty zataiłeś  tak ważną rzecz?
- Nina... Ja nie chciałem, naprawdę. Po prostu bałem się, że będziesz się ze mną kontaktować tylko dlatego, że jestem sławny. Poza tym  myślałem, że wiesz kim jestem. Gdy sie zorientowałem, że jednak nie to niestety musiałaś już iść. Ja jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Wybaczysz mi?
- Harry ja... serio tak o mnie myślisz? To, że  pochodzę z biednej, rozbitej rodziny to  nie znaczy, że tylko pieniądze sie dla mnie liczą. Ja na prawdę cię polubiłam ale jesli mamy kontynuować naszą znajomość to nie możemy się okłamywac, ponieważ tego nie lubie najbardziej.
- Obiecuję, że już więcej przed Tobą nie zataję.
Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Hazza opowiadał mi o plusach i minusach sławy, przyjaciołach  i jego zainteresowaniach poza muzyką. Niestety jak wszystko co piękne kiedyś się musi skończyć. Do chłopaka zadzwonił menager, który poinformował go, że musi wracać bo mają jakieś tam zebranie czy coś takiego. Pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoim kierunku. Nie zdążyłam dojść do domu a już dostałam SMS od loczka z podziękowaniami za spotkanie i wybaczenie. Odpisałam, że z chęcią się z nim spotkam jutro w Hyde Parku przy placu zabaw.


Następnego dnia obudziła mnie wiadomość: "Hej. To o której dzisiaj?" Spojrzałam na zegarek 13.00. Przeraziłam się, jak mogłam tak długo spać? Odpisałam chłopakowi, że o 15, wstałam, zabrałam ubrania i ruszyłam w kierunku łazienki aby przygotować się do wyjścia. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni coś zjeść. Obiad miał być o 16 więc zjadłam jogurt z musli. Z racjo tego, że zbliżała się Wigilia przyjechała moja siostra z mężem i dziećmi. Postanowiłam je zabrać ze sobą. Zabawa na świeżym powietrzu z pewnością im nie zaszkodzi. Gdy byłam gotowa dochodziła 14.30. Ubrałam Caroline i Iana i wyszliśmy.  Jak to z małymi dziećmi bywa, powoli chodzą. Byłam pewna, że się spóźnię jednak dochodząc do miejsca naszego spotkania zauważyłam, że Harrego też jeszcze nie ma. Siadając na ławce powiedziałam siostrzeńcowi, żeby uważał na siostrę i aby nie oddalali się za daleko a następnie zerknęłam na telefon w celu sprawdzenia godziny - 15.10. Już chciałam zadzwonić do chłopaka,kiedy nagle ktoś usiadł obok mnie i dał porządnego buziaka w policzek. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego loczka. 
- Hej. Jak tam? Przepraszam za spóźnienie, chłopcy mnie zatrzymali. 
- Nic się nie stało. A u mnie w sumie wszystko w porządku, od wczoraj raczej się nie wiele zmieniło. - Nagle podbiegły do nas uśmiechnięte dzieci. Posadziłam ich sobie na kolanach. 
- Nina, a kto to jest? - zapytał zaciekawiony chłopczyk. - Twój chłopak?
- Nie kotku, to jest mój przyjaciel Harry. Harry to jest mój siostrzeniec Ian a to siostrzenica Caroline. On ma 4 latka ona 3. - Posłałam promienny uśmiech Hazzie. 
- Em... Czy oni nie powinni mówić Ci ciociu?
- Tak powinni, ale mam 17 lat i czuję się staro gdy tak się do mnie zwracają.
- Hajjy, pobawis się z nami? - zapytała dziewczynka i wskoczyła mu na kolana. 
- Oczywiście.- Wziął dziewczynkę na ręce i pobiegł z nią na plac zabaw. Co prawda jest zima ale i tak trochę dzieci na nim jest. 

Czas mijał a ja i Hazza zaczęliśmy się do siebie coraz to bardziej zbliżać. Zaczęłam coś czuć do niego, ale nie była to jeszcze prawdziwa miłość. Po prostu gdy jestem z nim czuję motylki w brzuchu a na mojej twarzy cały czas gości uśmiech. Nadal jednak jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Umówiłam się z Loczkiem w jego domu, gdyż na zewnątrz było coraz zimniej i o wiele więcej białego puchu na ulicach. Zapukałam w drzwi i już po chwili otworzył mi mój przyjaciel. Wchodząc do budynku uderzyło we mnie ciepło tego miejsca i spokój. Oddałam chłopakowi swój płaszcz, czapkę i szalik i chciałam dać mu buziaka w policzek jednak Harry niespodziewanie się obrócił i nasze usta się spotkały. Spodobało mi się to i zaczęłam pogłębiać nasz pocałunek. Chłopak odwzajemnił to. Jego wargi były takie ciepłe i miękkie. Chciałam żeby ten stan nigdy się nie skończył. Poddaliśmy się chwili i rozłączyliśmy się po kilku minutach. Spojrzałam na Hazzę z lekkim zakłopotaniem.
- Prze...Przepraszam, to nie powinno się wydarzyć.
- Nie masz za co przepraszać. Gdyby mi się nie podobało to bym Ci się nie poddał. - Obdarował mnie jednym ze swoich wspaniałych uśmiechów.- Nina... Bo widzisz, ja chyba coś czuję do Ciebie. Nie potrafię dokładnie określić co. Nie wiem czy to jest już miłość ale chciałbym spróbować. Znamy się już od pewnego czasu i czuję, że przyjaźń mi nie wystarcza.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Szczerze mówiąc wyznanie Harrego nieźle mnie zszokowało. Nie byłam pewna co do niego czuję a nie chciałam go zranić. Bardzo mi na nim zależało, tylko jeszcze nie potrafiłam określić czy to coś więcej. W mojej głowie zaczęła się "bitwa". Podjęłam decyzję.
- Harry, ja nie wiem jakie uczucia żywię do Ciebie, ale chciałabym spróbować. Myślę, że może się to udać. 
Loczek uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Z jego twarzy można było wyczytać ulgę. Wieczór minął nam bardzo wesoło i przyjemnie. 


Minął miesiąc od tego wydarzenia. Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra spędziliśmy w gronie przyjaciół. Nasze rodziny bardzo się polubiły. Układa nam się bardzo dobrze i chociaż żadne z nas nie powiedziało sobie jeszcze tych dwóch ważnych słów to czuję, że wkrótce nadejdzie ten moment. 

_____________________________________________________
A więc tak... Nie wiem czy można to uznać za odwieszenie bloga gdyż następny post pojawi się dopiero po Nowym Roku gdyż w przyszłym tygodniu mam próbne egzaminy i chcę się trochę pouczyć. Poza tym w sobotę za tydzień przyjeżdża moja siostra z rodziną, a że widzę ich tylko 2 razy do roku to chciałabym spędzić z nimi trochę czasu. 

 Czytasz-Komentujesz!

środa, 21 listopada 2012

Liebster Award ♥

Zostałam nominowana prze Love1d do Liebster Award. Za 'dobrze wykonaną robotę'. Polega to na tym, że zostajesz nominowany przez jakiegoś blogera i musisz odpowiedzieć na 11 pytań od niego. Następnie ty nominujesz kolejne 11 osób, które muszą odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez Ciebie. Jednak nie można nominować osoby która Ciebie nominowała. 
Cieszę się że mogę brać udział w czymś nowym. 

1. Jak długo blogujesz?
Bloguję od czerwca tego roku.
2. Co Cię inspiruje?
Zazwyczaj książki i muzyka. Chociaż czasem życie.
3. Czy ktoś wie o Twoich blogach?
Kilku znajomych ze szkoły.
4. Czy jest osoba, która wspiera Cię w Twojej twórczości?
Tak, moja przyjaciółka, która pomaga mi pisać.
5. Ulubiony wykonawca?
Pink, zdecydowanie. 
6. Ulubiona piosenka/i
Linkin Park-Castle of Glass, Pink - Fuckin Perfect, Pink - Try
7. Ulubiona książka/i
Igrzyska Śmierci, Harry Potter, Pamiętniki Wampirów.
8. Jak definiujesz słowo "miłość" ?
Miłość jest wtedy gdy potrafisz poświęcić wszystko dla drugiej osoby. 
9. Co sądzisz na temat samobójstw?
Uważam, że ludzie którzy to robią muszą być naprawdę zdesperowani. Myślę, że powinniśmy temu jakoś zapobiec. Zmienić świat na lepsze.
10. Kto jest dla Ciebie najważniejszą osobą na świecie?
Mama. 
11. Twoje przezwisko/ pseudonim ?
Nie mam. 


Oto blogi które nominuję:

Pytania:
1. Dlaczego blogujesz?
2. Ulubiony wykonawca?
3. Miejsca do których chciałabyś pojechać?
4. Jakie masz zwierzątko domowe i jak się nazywa?
5. Jakie jest Twój ulubiony kolor?
6. Motto na życie?
7. Ulubiony napój?
8. Ulubiona potrawa lub coś innego do jedzenia?
9. Ulubiony film?
10. Jakie masz Hobby?
11. Ulubiona pora roku to...?

wtorek, 13 listopada 2012

Message ; D

Przykro mi to pisać ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga do odwołania. Mam teraz egzaminy próbne, dużo sprawdzianów i nauki a do tego od pewnego czasu nie mam weny. Poza tym mam okazję jechać do Londynu więc muszę sobie trochę na to zapracować. Jeden imagin jest w trakcie pisania jednak nie idzie mi to najlepiej. Tak więc to next post.

niedziela, 23 września 2012

Ogłoszenie! Ważne!

Cześć wszystkim ;D 


Chciałam ogłosić, że rozpoczynam nabór autorek na bloga. Nie będę ukrywać, że zaniedbuję ten blog. Czekają mnie w tym roku szkolnym egzaminy gimnazjalne i z racji tego, że chcę je dobrze napisać nie bardzo mam czas pisać imaginy. Chętnych proszę o nadsyłanie imaginów wraz z jakimiś informacjami o sobie(wiek, imię, nick,itp.) na lemox3@outlook.com. Zgłoszenia można przesyłać do końca października. Jeśli nie dostanę zgłoszeń to niestety będę zmuszona zawiesić bloga ;(

poniedziałek, 16 lipca 2012

Spotkanie z rodzicami



Sobotnie południe w kawiarni Hummingbird Bakery. 
- Hej skarbie – z buzią wypchaną babeczką, odezwałam się do telefonu – Tak jestem w kawiarni z Lisą. 
- Bądź gotowa dzisiaj o 16.00. Zabiorę Cię na małe spotkanie z rodzicami. – usłyszałam w słuchawce. 
- Ale…  z twoimi rodzicami ? – spytałam. Wiem idiotyczne, ale byłam w totalnym szoku. 
- Oczywiście że z moimi, głuptasie. –  postanowiłam że tym razem nie obrażę się o to jak mnie nazwał, poza tym ciężko było się gniewać na Zayna, każdy to potwierdzi. 
- Aha. – tylko tyle zdołałam wydusić i rozłączyłam się. 
  
- Okazuje się że czeka mnie dzisiaj cudowne spotkanie z rodzicami Zayna, organizują kameralne przyjęcie – wyżaliłam się przyjaciółce – Czuję że to będzie tragedia – mój niepokój  rósł z każdą sekundą . 
- Świetnie,  jeżeli chce przedstawić Cię rodzicom, to chyba traktuje wasz związek dużo poważniej niż Ci się wydaje. Uwierz Eve, znam się na tym. – No tak, Lisa, mogłaby zostać swatką z powołania, nikt nie zna się na związkach tak jak ona. 
  
-Tak wiem, powinnam się cieszyć, ale wcale mi się nie uśmiecha…. Zostały mi ok. 4 godziny,  a muszę zrobić naprawdę dobre wrażenie. Boję się reakcji rodziny Zayna, tego jak mnie przyjmą i czy będę się potrafiła zachować, ta rodzina to wyższa półka, a ja.. no cóż, przeciętna nastolatka, nawet nie znam podstawowych zasad savoir-vivre'u. 
- Chodź, przygotuję Cię na tę apokalipsę – zażartowała kumpela , dzięki Bogu że mam jeszcze ją i jej niepohamowany zapał. Może uda mi się nie ośmieszyć do granic możliwości. 
 Po paru godzinach ciężkiej walki z moimi włosami i Lisą, (która za wszelką cenę chciała nałożyć mi tonę pudru twierdząc że będę wyglądała dojrzalej ), stanęłam przed lustrem rozsuwanej szafy i  z czystym sumieniem stwierdziłam że wyglądem na pewno ich nie odstraszę. Lisa wykonała kawał dobrej roboty, nieskromnie przyznam że wyglądałam cudownie w kremowej sukience i czarnych szpilkach z włosami upiętymi wysoko w ”koński ogon”. Jak na prawdziwą przyjaciółkę przystało pożyczyła mi też biżuterię, śliczną diamentową bransoletkę i pierścionek. Nie doceniam jej – pomyślałam i postanowiłam wynagrodzić jej wszystko przy najbliższej okazji. 
  
- Oooo… wyglądasz ….przyzwoicie – do pokoju wszedł Zayn i uśmiechnął się arogancko a ja rzuciłam mu w brzuch ( no może trochę niżej ;d ), pierwszą lepszą poduszką. 
- Mój błąd, wyglądasz przecudownie, jestem najszczęśliwszym facetem na świecie – poprawił się szybko i objął mnie w talii. – Dzisiaj nawet brat będzie mi zazdrościł – odparował. 
- To twój brat też tam będzie ? – robiło się coraz ciekawiej. 
- Eee.. tak.. może wpaść jeszcze parę osób. Nie przejmuj się, na pewno wszyscy Cię polubią. 
- Łatwo ci mówić cwaniaku , to nie ty  piszesz się na pewną śmierć z powodu moich zachcianek. 
- Jestem pewny że wyjdziesz z tego bez szwanku, a tak serio to nie denerwuj się… przyznaję nie będzie to najbardziej luzacka impreza, ale wiesz jak jest … moi rodzice są trochę inni niż ludzie jakich znasz. Damy rade, cały czas będziesz ze mną, pamiętaj. 
Zayn był ubrany w garnitur, co przysporzyło mi jeszcze więcej wątpliwości. Czy na spotkania z rodzicami ubiera się garnitur ??? Nie wydaje  mi się. 
  
- Zayn, ja chyba nie chcę – w drodze do domu Zayna, było mi nie dobrze ale zastanawiałam się czy powodem była choroba lokomocyjna, czy może czekająca mnie ”impreza”, a może jedno i drugie. 
- Za późno księżniczko, już dojeżdżamy – jeśli mówił serio i ta wielka posiadłość z ogrodem mieszczącym pewnie całe miasto była jego domem, to byłam pewna że dam rady wyskoczyć z samochodu w czasie jazdy i jakoś dotrzeć z powrotem do domu. 
Moje obawy potwierdziły się gdy Zayn pokierował samochód prosto przez otwartą mosiężną bramę. 
- To miała być mała impreza… wiesz mama, tata, brat i piesek a nie całe multum ludzi. Wrobiłeś mnie, kiedyś się zemszczę – byłam naprawdę zła, nie miałam ochoty wychodzić z ciepłego auta i narażać się na upadek w wysokich butach przy tylu ważnych osobach. 
- To jest właśnie moja rodzina, prędzej czy później musiałabyś ich poznać. – powiedział. 
- Tak, tylko chyba wolałabym później – odpyskowałam, a on się uśmiechnął. 
- A co do zemsty, nie mogę się doczekać – pocałował mnie  i wyszliśmy z samochodu idąc wąską ścieżką pod drzewami na których wisiały lampiony. Uhh… impreza z rozmachem … dosłownie wszystko było podświetlone. 
- Mamooo, miło Cię widzieć, śliczna sukienka – Zayn albo miał w zwyczaju komplementować swoją matkę od stóp do głowy, albo chciał ją złagodzić przed poznaniem mnie. – Tato, jak tam ?  Interes się kręci? – zapytał, a ojciec odpowiedział kiwnięciem głową. 
- Poznajcie moją dziewczynę. To jest Eve Danvers i nie stresujcie jej zbytnio, biedaczka ledwo tu dojechała. 
- Dzień dobry państwu, piękny dom – rodzice mojego chłopaka wyglądali na miłych, serdecznych ludzi, spodziewałam się czegoś diametralnie innego. Ale to chyba dobrze. 
- To ty jesteś Eve, dużo o tobie słyszeliśmy i też się cieszymy że w końcu możemy Cię poznać. Ja jestem Trisha, a to Yassar – powiedziała matka Zayna a ojciec wtórował łagodnym uśmiechem, ukazując dołeczki. – Rozgośćcie się, wiemy trochę dużo ludzi, też nie lubię takich spotkań ale twoja matka uparła się na większe grono - rzekł Pan Malik, poczułam ulgę, może nie będzie tak źle – przekonywałam sama siebie. 
Zayn oprowadził mnie po ogrodzie, naprawdę pięknym ogrodzie. Wysokie żywopłoty rosły dookoła pięknej fontanny a gdzie niegdzie uwagę przykuwały, duże, czerwone róże. To było magiczne. 
Wszystko byłoby idealne, gdyby nie śliczna, jasnowłosa dziewczyna stojąca przy fontannie. Od razu ją pozna łam, to była dziewczyna Zayna – Kate. Kiedyś o niej opowiadał, nawet pokazał mi jej zdjęcie. Była naprawdę ładna. Blond loki sięgające bioder i twarz, jakiej nie powstydziłaby się hollywoodzka gwiazda. Czułam się przy niej taka zwyczajna, nawet nie miałam szans z nią konkurować. 
-Hej Zayn, im starszy tym lepszy – Kate podeszła do nas i obrzuciła mnie wzrokiem typu "jestem lepsza", za to nie mogła oderwać oczu od mojego chłopaka. 
- Mmm… cześć Kate, to jest Eve moja dziewczyna - był wyraźnie skrępowany. 
- Aaa… tak wiem – Kate spojrzała na mnie i posłała wymuszony, sztuczny uśmiech. – Chyba zmieniłeś gust jeśli chodzi o dziewczyny. Kiedyś wolałeś blondynki. 
Spuściłam wzrok, czułam się strasznie poniżona a ta wiedźma  uśmiechała się z wyższością. 
- Musimy już iść – powiedział Zayn widząc moją minę. 
- Oczywiście, mam nadzieję że zobaczymy się później – krzyknęła za naszymi plecami i odeszła na maksymalnie wysokich szpilkach, ponętnie kołysząc biodrami. 
- A ja nie – szepnęłam gdy znaleźliśmy się dostatecznie daleko. 
- Hej kotku, nie przejmuj się nią. Byłem głupi myśląc że możemy być parą, ale zauroczyła mnie wtedy a ja miałem ciężki czas, potrzebowałem kogoś. Teraz jest mi zupełnie obca, a jedyną ważną dziewczyną jesteś ty. – powiedział i złożył na moich ustach słodki, ciepły pocałunek. – Kocham cię. 
- Chyba nie będziemy się teraz kłócić, kto kogo bardziej – powiedziałam to ale miałam nadzieję że zrobi odwrotnie. – Ja cię bardziej. 
- Zawsze i wszędzie – odpowiedział z zadziornym uśmiechem.– Nieprawda ja ciebie. 
Niestety musieliśmy przerwać zabawę, wchodząc do wielkiej sali, na środku której stał ogromny, drewniany stół po brzegi obstawiony kieliszkami z szampanem. 
- Napijesz się? – zapytał i kiwnęłam głową. 
Zayn wtopił się w tłum ludzi otaczających stół i już po chwili wrócił trzymając dwa kieliszki. 
- Może miałabyś ochotę na tort ? Jest w drugim pokoju – zapytał a ja nie mogłam mu odmówić, był taki kochany. – Ok, to zaraz wracam, usiądź i poczekaj na mnie. 
Tak zrobiłam, uznałam, że obite materiałem ( na pewno drogim materiałem) krzesło , stojące z dala od wszystkich oczu wpatrujących się prosto w moją twarz będzie idealnym miejscem. Siedziałam i popijałam wybornego szampana. Minęło ok. 5 min. I zaczęłam się zastanawiać czy nie potrafi nałożyć tortu czy może coś z niego wyskoczyło i porwało go ze sobą. Wolałam to sprawdzić. 
Przeszłam przez dużą salę i to co zobaczyłam w następnej… Kate, całowała się z Zaynem i nie był to taki przyjacielski buziak w policzek, całowała go namiętnie i zachłannie. Zrobiło mi się niedobrze, zdjęłam wysokie buty i pognałam prosto do drzwi. Za nim zdążyłam wybiec na zewnątrz, usłyszałam za sobą wołanie, jego głos, i jego kroki a później poczułam jego rękę na swoim ramieniu. Pod wpływem chwili, obróciłam się i z dużym zamachem uderzyłam go w twarz. Nie spodziewał się takiego ciosu, i dobrze zyskałam parę dodatkowych chwil by wyrwać się z jego objęć i uciec jak najdalej od tych wszystkich oczu. 
Po paru minutach szybkiego biegu, uznałam, że odbiegłam dość daleko od tego miejsca. Usiadłam na trawie i rozpłakałam się.  Płakałam tak długo, że zaczęłam się bać odwodnienia. Wzięłam się w garść i wstałam a za mną stał Zayn. Miał zrozpaczoną minę a na prawym policzku czerwony ślad mojego ciosu. Chyba powinnam pomyśleć o karierze boksera. 
- Eve, wiem, że może wyglądało to tak jak myślisz ale wcale tak nie było. Proszę daj mi wytłumaczyć 
- Nie chcę cię więcej widzieć ani słyszeć. Niech ktoś zabierze mnie do domu. 
- Eve, to ona mnie całowała, zaskoczyła mnie, wyrywałem się ale udało się to dopiero po chwili. Nie chciałem tego, naprawdę. To jest właśnie jej plan, poróżnić nas, chce żebym cię zostawił i wrócił do niej, ale tak nigdy ni będzie bo kocham tylko ciebie. Proszę, musisz  mi uwierzyć 
- Nie wiem czy potrafię… to co zobaczyłam… to … to było straszne – ledwo dokończyłam zdanie i zaniosłam się głośnym szlochem, Zayn objął mnie a ja oparłam się na jego ramieniu. Tak bardzo go potrzebowałam, jeśli miał rację nie mogłam pozwolić by ta zołza zniszczyła naszą miłość, nie dam jej tej satysfakcji – pomyślałam i pocałowałam Zayna najczulej jak potrafiłam. 
- Czy to znaczy że mi wierzysz – zapytał a wyraźna ulga malowała się na jego twarzy. 
- Tak, można tak powiedzieć – odpowiedziałam z ustami na jego ustach. 
- Chodź, pewnie trochę zmarzłaś. 
- Zayn, ja nie chcę tam wracać, proszę – tylko tego mi brakowało, Kate drwiącej z mojego rozmazanego makijażu i bosych stóp. 
- Oczywiście, zabiorę cię daleko od niej, tylko ty i ja ok. ?- nie czekał na odpowiedź, tylko od razu wziął mnie na ręce i poniósł drogą, której nie rozpoznawałam. 
Nagle znaleźliśmy się przed białymi drzwiami, które jak się okazało prowadziły do dużej sypialni z pięknym łóżkiem. Łóżkiem dla par – pomyślałam i nie zdążyłam zobaczyć nic więcej bo mój wybranek zaczął mnie całować. Zamknął drzwi i położył mnie na łóżku nie przerywając pocałunku. 
  
Rano obudziłam się wtulona w nagi tors Zayna, promienie słoneczne przedzierały się przez okno i oświetlały piękny pokój. Dopiero teraz, w świetle dnia mogłam mu się dokładni przyjrzeć. Był to naprawdę duży pokój, z fioletowymi ścianami i perskim dywanem, naprzeciwko białego łóżka znajdowała się pasująca do reszty wnętrza toaletka z dużym lustrem. Gdy w nie spojrzałam zobaczyłam przeciętną brunetkę z dużymi zielonymi oczami i pełnymi ustami. Tak to, byłam ja. Niewątpliwie coś się we mnie zmieniło, zaróżowione policzki i włosy w totalnym nieładzie. Ale nie.. to nie to … z oczu tryskała taka radość i miłość. Tak… w odbiciu była kobieta, nie dziewczyna. Przeżyłam swój pierwszy raz, teraz już w pełni jestem kobietą. 
- Mam się przyzwyczajać do pobudek o świcie ? – spytał Zayn, seksownym głosem i przeczesał ręką włosy. 
- Przepraszam nie chciałam cię obudzić. 
- Kiedyś mi to wynagrodzisz. – pocałował mnie w czubek nosa i przesunął palcem po policzku. 
- Zastanawiam się co to za pokój? – nie chciałam przerywać tej słodkiej chwili, ale jednak ciekawość zżerała mnie od środka. 
- Kiedyś, była to sypialnia rodziców. Teraz stoi pusta i czeka właśnie na takie okazje.- znacząco uniósł brwi i uśmiechnął się łobuzersko, tak jak najbardziej lubiłam. 
Poczułam dziwny ból w żołądku i zdążyłam dobiec do toalety, znajdującej się za następnymi drzwiami. 
Kiedy wróciłam po 10 minutach, Zayn stał za drzwiami z zaniepokojoną miną. 
- To pewnie przez tort -  uspokoiłam go i wypłukałam usta. 
- Tak na pewno tort – powiedział pustym wzrokiem jakby sam chciał siebie przekonać. 
Po śniadaniu ustaliliśmy że wyruszymy do domu. Domu Zayna. 
Droga powrotna przebiegła spokojnie, chociaż czułam się słabo i nadal było mi trochę niedobrze. 
Zayn wziął moją torbę i razem poszliśmy do jego mieszkania. Resztę dnia przeleżeliśmy na kanapie, wtuleni w siebie, oglądając jakieś komedie. Taa.. o ile całowanie i wygłupy z przerwami na zerknięcie na ekran można nazwać oglądaniem. Zupełnie mi to nie przeszkadzało… Po chwili leżałam pod Zaynem a on całował mnie namiętnie, jego dłonie wędrowały pod moją koszulką delikatnie głaszcząc mnie po plecach. 
- Zayn ! Puść ! – krzyknęłam i znów się zaczęło. Dzięki Bogu, miałam szczęście i toaleta znajdowała się na tyle blisko i zdążyłam dobiec do muszli. 
- Eve, może pojedźmy do lekarza. – zatroskany Zayn stał pod drzwiami, nie chciałam żeby na to patrzył. 
- Nie, poczekaj chwile. – kręciło mi się w głowie. Potwierdziły się moje najgorsze oczekiwania, test ciążowy wyszedł pozytywnie. 
- Co się stało, dlaczego płaczesz – Zayn patrzył  na moją zapłakaną twarz i nie wiedział co się stało. 
Mogłabym przysiąc, że w jego oczach też pojawiła się łza gdy pokazałam mu test. 
- To … to jeszcze nie jest pewne.. nie płacz … pojedźmy do lekarza. Jeszcze nic nie wiadomo.- odparł gdy w końcu wyszedł z szoku. Przytulił mnie i troskliwie głaskał po włosach. Ubierz się, zabiorę cię do lekarza. 
Za pół godziny stałam już pod drzwiami kliniki. Nie byłam pewna czy chcę przekroczyć próg. 
- Zayn, boję się… - stałam tak przed drzwiami i nie potrafiłam podnieść stopy, żeby wejść do poczekalni. 
- Kochanie, nie bój się. Jestem z tobą zawsze, pamiętaj, bez względu na to co się okaże. – pocałował mnie w czoło i przytulił. 
Serce podskoczyło mi do gardła, gdy pielęgniarka wyczytała moje nazwisko i wezwała mnie do gabinetu. Popatrzyłam na Zayna, a on na mnie. Jego oczy wyrażały tyle miłości ile żadne słowa. Kochał mnie, nie będę się bała, nie ważne co się stanie.  I weszłam. 
Wyszłam z gabinetu i poczułam się o 10 kilo lżejsza. Zayn wyczytał ulgę na mojej twarzy i też się uśmiechnął. 
- I co ? Było tak źle? 
- Nie – odwzajemniłam uśmiech- Nie jestem w ciąży. Tak się bałam. 
- Wiem, ale byłaś dzielna – odpowiedział i pocałował mnie delikatnie – Może wybierzemy się do restauracji, zjemy dobry obiad. Masz ochotę ? – zapytał 
- Wolałabym wrócić do domu. Jestem zmęczona. 
- Jak sobie życzysz, skarbie. 
Tak zrobiliśmy. Zasnęłam w samochodzie i obudziłam się w łóżku mojego chłopaka. 
- Obudziłaś się – usłyszałam gdy obróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam, niezwykle przystojną twarz Zayna, którą tak kochałam. – Wiesz, szczerze to trochę mi smutno z powodu wyniku badań. Nasze dziecko byłoby najsłodszym dzieciakiem na ziemi. Kochałbym was jak nikogo innego i dbał o was z całych sił. Niczego by wam nie zabrakło. – serce mi pękało, gdy widziałam smutek na jego twarzy. 
- Naprawdę ? – wzruszyłam się, położyłam otwartą dłoń na jego policzku i palcem obrysowałam kształt jego pełnych ust. – Kiedyś, kiedyś na pewno. Postaramy się o to – uśmiechnęłam się do niego i chyba udało mi się go przekonać. 
- Trzymam cię za słowo ślicznotko  - odpowiedział – A teraz… - zagadnął spokojnie – WOJNA NA PODUSZKI!!  - krzyknął i już wycelował we mnie miękką puszystą poduchą. 
- Nie masz szans -  nie zdążyłam mu zagrozić bo już przełożył mnie przez ramię i zaniósł do basenu na tyłach ogrodu. 
- To się okaże – wrzucił mnie w piżamie, zdjął swoją koszulkę i wskoczył do mnie. – I na przyszłość, nie bądź taka pewna siebie. – pocałował mnie. 
___________________________________________________________
Przepraszamy, że nic nie dodawałyśmy ale brak weny ostatnio :/ Za to ten trochę nadrabia długością. Buziaki ;** Jula xD    


Bardzo prosimy o komentarze, bo nie wiemy czy prowadzić dalej bloga xD

sobota, 30 czerwca 2012

Niall ♥




Wakacje. Upalny dzień. Idziesz przez park i obserwujesz te wszystkie zakochane pary. Najprawdopodobniej większość związków i tak nie przetrwa do końca lata, ale i tak robi Ci się przykro. Gdy tak myślisz nagle dzwoni  Ci telefon, patrzysz na wyświetlacz i okazuje się, że to Twoja najlepsza przyjaciółka - Caroline. Pochłonięta rozmową nie patrzysz na to gdzie idziesz, wpadasz na kogoś i się przewracasz. Przepraszasz Caroline i kończysz rozmowę. Z zakłopotaniem spoglądasz na osobę z którą się zderzyłaś i okazuje się, że to Niall Horan, chłopak z zespołu One Direction. Pewnie większość dziewczyn zaczęłoby piszczeć czy coś ale nie Ty. Nie słuchałaś tego zespołu, co nie znaczy, że od razu go hejtowałaś. Zaczęłaś go przepraszać.                                                                                                                           T: Przepraszam nie zauważyłam Cię.
N: Nic się nie stało. Każdemu się zdarza.
T: Taa... Jeszcze raz przepraszam. To pa.
Jedyne na co teraz miałaś ochotę to się go pozbyć niestety Jego plany były inne...
N: Zaczekaj! Jak masz na imię? Ja jestem Ni...
T: Tak wiem kim jesteś. Jesteś Niall z 1D a ja [T.I]. A teraz wybacz ale śpieszy mi się.
N: Spokojnie, bez nerwów. Może dałabyś mi swój numer?
T: A może jednak nie? Przepraszam, ale zazwyczaj nie podaję numeru telefonu obcym osobom. Cześć!
N: To pa...
Pomyślałaś z ulgą, że w końcu masz go z głowy. Jednak gdy dotarłaś do domu zrobiło Ci się przykro, że go tak potraktowałaś i postanowiłaś jakoś to naprawić chociaż nie miałaś zielonego pojęcia jak. Mimo, iż zupełnie nie interesowałaś się zespołem ani jego piosenkami postanowiłaś sprawdzić, gdzie grają najbliższy koncert. Okazało się, że jutro w Londynie i to całkiem nie daleko Twojego domu. Następnego dnia ubrałaś się w to, nałożyłaś lekki makijaż i wyszłaś. Udało Ci się dostać wejściówki za kulisy co nie było łatwe na jeden dzień przed występem. Po koncercie poszłaś za scenę.
Zauważyłaś Nialla i od razu do Niego podeszłaś. Już chciałaś się przywitać jednak On był pierwszy.
N: Ooo.. Kogo ja widzę? Hej, [T.I]. Co Cię tu sprowadza?
T: No... Tak właściwie to ja chciałam Cię przeprosić za to jak sie zachowałam wtedy w parku. Wiesz, miałam gorszy dzień.
N: Nie masz mnie za co przepraszać sam czasem mam gorsze dni ale jeśli naprawdę chcesz żebym Ci wybaczył to musisz się dać zaprosić na kawę.
T: No okej, nie ma sprawy.
N: Daj mi 5 minut, zaraz wracam i możemy iść.
Z cierpliwością czekałaś na chłopaka, który po drodze rozdał jeszcze kilka autografów. Gdy wrócił uśmiechnęłaś się i wyszliście. W drodze do kawiarni zauważyłaś, że Niall jest smutny i przybity postanowiłaś dowiedzieć się o co chodzi.
T: Hej, wiem, że to może nie moja sprawa ale wyglądasz na smutnego. Stało sie coś?
N: Huh... No tak jakby. Moi rodzice sie rozwodzą i w domu są ciągłe kłótnie o mnie i siostrę.
T: To Ty masz siostrę? Nie wiedziałam, a co do Twoich rodziców to przykro mi.
N:Tak, mam młodszą siostrę, ma na imię Ellie, a co do moich rodziców to chyba tak lepiej. Wiesz...Przepraszam ale  przeszła mi ochota na kawę może usiądziemy w parku na ławce?
Zgodziłaś się. Usiedliście i długo rozmawialiście o rodzinie, przyjaciołach i zainteresowaniach. Pochłonięci rozmową nie zauważyliście jak sie zrobiło późno. Chłopak postanowił Cię odprowadzić. Stojąc przed Twoim domem jeszcze chwilę pogawędziliście i nagle Niall zrobił coś czego sie nie spodziewałaś i czego nie chciałaś. Pocałował Cię. Co prawda podobało Ci się ale go odepchnęłaś, ponieważ nie chciałaś mu robić nadziei a na nowy związek nie byłaś jeszcze gotowa. Postanowiłaś Mu to wyjaśnić. Zrozumiał. Minęły 2 miesiące a Wy się przyjaźnicie. Nie masz dużego kontaktu z zresztą zespołu. Wolisz być tylko z Niallem. Na razie to tylko przyjaźń ale kto wie? Może kiedyś...
_________________________________________
Mój pierwszy imagin ;d Mało akcji no ale cóż ;d xoxo Magda ;*


piątek, 29 czerwca 2012

Harry 18+




- Naprawdę nie mam ochoty iść na tą imprezę ! - krzyknęłam do Olii -Tymbardziej że będzie tam Adam ! Po tym jak mnie zostawił, nie mam ochoty na niego patrzeć. - oznajmiłam przyjaciółce. - Maja, nie marudź nie będzie źle, może nawet poznasz fajne ciacho, nie daj sie prosić. Wskakuj w tę nową kieckę i rób się na bóstwo ! Po dłużej namowie Oli, zdecydowałam sie i juz po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Nieskromnie przyznam że wyglądałam naprawdę ładnie. Krótka, obcisła sukienka w moim ulubionym niebieskim kolorze, idealnie leżała na kobiecych, krągłych kształtach. Długie brązowe włosy, układały sie w delikatne fale na plecach i ramionach a ledwo zauważalny makijaż, delikatnie podkreślał atuty egzotycznej urody. - Nie wiem czy Ci wspominałam ale mają się tam pojawić chłopcy z grupy One Direction, są przyjaciółmi organizatorki imprezy. Wiem że nie są jeszcze tak bardzo znaną grupą i pewnie mało o nich słyszałaś ale to naprawdę przystojnii i zabawni chłopcy. ^^- Dzięki za dobre chęci ale Ola, ja naprawdę jak narazie nie mam zamiaru z nikim się spotykać. !
Gdy podjechałyśmy pod klub w którym odbywała sie zabawa już na wejściu zrobiło mi się słabo od huków i bębnów, naprawde ostatnią rzeczą której chciałam, było wejście do środka. - Ale tu tłoczno, naprawde masa ludzi ;D Ale im dłużej tu jestem tym bardziej mi się podoba.! - krzyknęłam do Oli - Świetnie ! ;p Wiesz, pomyślałam że skoro już tu jesteś, mogłabyś zaszaleć i odegrać się na Adamie zarywając na jego oczach do któregoś z tych chłopaków. Może Zayn ? - Przestań, to byłoby niegrzeczne z mojej strony - na początku propozycja Oli wydała mi sie niedorzeczna, lecz po paru drinkach i obrazie Adama tańczącego na moich oczach z każdą dziewczyną na parkiecie zaczęłam myśleć o tym poważnie. Wkońcu zdecydowałam sie to zrobić - Ola ! Chodź tu i przedstaw mnie tym przystojniaczkom. - Jej Majka ...serio chesz to zrobić ? ;DNo to chodźmy, nie traćmy czasu.Olka wprowdziła mnie w małą grupke 5 naprawdę przystojnych chłopców. Wszyscy "przelecieli "mnie wzrokiem, z góry na dół, wszyscy prócz jednego.. Tylko Harry zatrzymał wzrok na moich oczach.. ja też na niego popatrzyłam - był naprawdę slodki. Chłopięcy, niewinny a zarazem zadziorny, buntowniczy i niebezpiecznie zabawny ! Spodobał mi sie i już wiedziałam że to on będzie moim partnerem na ten wieczór a może i dlużej. - Hej, jestem Maja - powiedziałam speszona witając sie z chłopakami. - Piękne imię dla pięknej dziewczyny - odpowiedział Harry W odpowiedzi na sali zabrzmiało wielkie OOOOOOO i UUUUUU wydawane przez resztę chłopców i innych świadków tej sytuacji. Zarumieniłąm się, Harry chyba to zauważył, więc szybko zapytał : - Zatańczymy ? - Pewnie, bardzo chętnie. Tańczyliście tak chyba przez 10 piosenek, Harry zabawiał cie żartami i śmiesnzymi historiami ze swojego życia a ty czułaś sie naprawde wyjątkowo w jego objęciach, czując na sobie jego pełen podziwu i pożądania wzrok.- Wiesz że jesteś niesamowita. Naprawdę wiem, że krótko się znamy i pewnie nic do mnie nie czujesz ale jesteś naprawdę piękna i z zewnatrz i w środku. Uwielbiam dziewczyny takie jak ty ! Kiedy cię zobaczyłem powiedziałem sobie że się nie poddam, muszę Cie zdobyć. Nie sprzeciwiałaś mu się. Taki przecież był twój plan: rozkochać go w sobie i rozzłościć byłego. Czas upływał niezmiernie szybko, tańczyliście, wygłupialiście się naprawdę zaczynałaś się w to angażować. Gdy czułaś na sobie jego dotyk, w brzuchu czułąś miłe łaskotanie. - Hej może przejdźmy na drugi koniec sali, tam muzyka jest ciszej, da się lepiej rozmawiać - zaproponowałaś- Jak wolisz - zgodził się Harry, nie wiedząc że chciałaś zmienić miejsce bo własnie przyszedł Adam a tam doskonale by was widział. Przeszliście przez salę, wybrałaś taką pozycje by wzrok Adama padł własnie na was po czym namiętnie i gorąco zaczęłaś całować Stylesa, jego usta były wilgotne, gorące i miekkie. Pieścił i przygryzał twoje wargi a ty odpowiedziałś mu tym samym. Całowaliście się tak długo aż potrzebowałaś zaczerpnąć powietrza, żeby nie zemdleć. - Chodź za mną - powiedział Harry i poprowadził Cie do samochodu skąd odjechaliście do jego domu. Nie obchodziło cię nic poza tym że całujesz się znajsłodszym, naprzystojniejszym facetem na świecie a na domiar dobrego zmirzacie rosto do jego sypialni. - Nie masz nic przeciwko...? - urwał Harry i ruchem brwi wskazał zaścilone łóżko.- Absolutnie nie Harry..- włożyłaś palce w jego włosy i ponownie wpiłaś się w jego usta. - Mam na to ogromą ochotę - głos trząsł cie się z podniecenia. Harry delikatnymi lecz zdecydowanymi ruchami zdjął z ciebie niebieską sukienkę, czarne buty i rozkoszowaliście sie bliskością swoich ciał w samej bieliźnie. Nastepni Harry żebamui zdjął z ciebie bielizne a sam rozerwał swoje bokserki. - Jesteś taka piękna - wszyszeptał podziwiając twoje zgrabne ciało. Całując się położyliście się na łóżku Harry powoli wszedł w ciebie, masując twoje sutki. Wiłaś się z rozkoszy - jeszcze nigdy nie byłaś taka szczęśliwa. Oboje powoli dochodziliście do szczytu. Harry już mocniejszymi posunięciami doprowadził cię do orgazmu. Sam też wlasnie szczytował. Po wszystkim zasnęłaś w jego objęciach wdzięczna przyjacółce za zaproszenie. Całkowicie zapomniałaś o intrydze względem Adama. Byłaś szalenie zakochana i szczęśliwa. Obudziłaś się i znalazłaś karteczkę z napisem " Hej słońce jestem z chłopakmi na próbie, rozgość sie miłego dnia. Harry"Jednak ty wolałaś pojechać do siebie, wziąść zimny prysznic ochłonąć i powspominać spokojnie wczorajszy wieczór. Pod prysznicem tańczyłaś spiewałaś przez co wszystko pospadało z pułek. Byłaś niezmiernie szczęśliwa!Kiedy wyszłaś z pod prysznica na wyświetlaczu telefonu pokazała się wiadomość od Harrego. Bardzo się ucieszyłaś, lecz nie trwało to długo. Treść widomości brzmiała : " Naprawde myślałem że jesteś inna niż te wszystkie głupie dziewczyny, którym zależy tylko na jednym. Myslałem że coś z tego wyjdzie, na szczęście usłyszałem o tym co bylo celem naszej znajomości. Mam najdzieję że odegrałaś się na swoim ex. Mam nadzieję że jz nigdy cię nie zobaczę" - O nie, to niemożliwe, kocham go - wszyseptałaś przez łzy.. zsunełas sie na podłogę i zaczęłaś głośno szlochać. Przez cały tydzień nie wychodziłaś z domu, wiedziałaś że Harry cię znienawidził, zraniłaś go. Po tygodniu zrozumiałaś ze nie mozesz bez niego zyć, brakowało ci go. Nie mogłaś pozwolić mu odejść. Postanowiłaś pojechać do jego domu. - Cześć to ja Maja, pamietasz mnie z imprezy ? - zwróciłam sie do Lusia który własnie otworzył drzwi.- No trudno cię nie pamiętać, ale słyszałem o tobie i Harrymi laska naprawdę ostro przesadziłaś, on naprawdę jest bardzo wrażliwy... juź tyle razy dziewczyna go skrzywdziła.. - Wiem.. strasznie mi głupio .. pozwól m z nim porozmawiać. - Możesz spróbować chociaż watpie że bedzie miał na to ochtę.Weszłaś po schodach i usiadłaś pod drzwiami do pokoju Harrego. - Hej.. posłuchaj.. strasznie mi przykro ..to czego sie dowiedziałeś .. tak miało być ale ja naprawdę sie w tobie zakochałam ..gdy tylko cie poznałam wiedziałam ze to nie bedzie tylko zemsta na bylym .. darowałam to sobie.. naprawdę cie kocham... ten tydzien bez cb był straszny.. tęsknie za tobą Gdy skonczyłaś mówić zobaczyłaś że klamka się poruszyla i w drzwich stanął Harry ... miał ubrane czarne rurki i szarą koszulke z adidasa a jego włosy były jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle. Pomógł ci wstać poczym mocno cie przytulił i delikatnie pocałował w usta. Byłaś taka szczęsliwa- Harry naprawdę cie przepraszam, kocham cie.. bylam taka głupia..zrozumiałam ze moje zachowanie było strasznie dziecinne.. zachowałam sie jak mala głupia idiotka - Nie mów tak.. ja też cię kocham.. naprawdę wybaczam ci Maja. - odparł słodki Styles i pocałował cię w czoło Wtedy do pokoju wpadł Louis - Dośc tego migdalenia gołobeczki, do jakiego klubu dziś wbijamy... ? ! - Obawiam sie że po ostatniej imprezie nie mam czego włożyć - znacząco popatrzyłaś na Harrego i oboje zaczęliście się śmiać co trochę speszylo Louisa ; - p 


__________________________________________

Mam nadzieję, że się spodoba. Jula ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Lou Cz.II

Po paru godzinach byliśmy już w recepcji hotelu. Był on urządzony skromnie ale gustownie i przytulnie, od razu przypadł mi do gustu. Chłopcy wzięli moje walizki i gęsiego poszliśmy do pokoi. Ucieszyłam się że tym razem nie było żadnej ustawki i nie musiałam dzielić kabiny prysznicowej z którymś z nich. Nasze pokoje sąsiadowały ze sobą, ale ich zdecydowanie największą zaletą były ogromne balkony z widokiem na wieżę Eiffla. 

Ledwie wyszłam z pod prysznica i już usłyszałam pukanie do drzwi, zdążyłam tylko bezpieczniej umocować ręcznik na klatce piersiowej a do pokoju już wszedł Lou a za nim Nial. Ich wzrok powędrował od moich mokrych wlosów przez całe ciało niepewnie okryte ręcznikiem. 
- Przepraszamy, my tylko ten – zmieszał się Niall – zresztą, przyjdziemy później. A i następnym razem zamknij drzwi, chyba że oczekujesz większych ilości takich niespodzianek. 
Louisa stać było tylko na „no” i dalej patrzył na mnie jak zahipnotyzowany. 
W końcu Niall palnął go w głowę. Reakcja była natychmiastowa, zamrugał i wyszedł a ja wybuchnę łam głośnym śmiechem. Ta sprawa coraz bardziej mi się podobała. 
- Zdaje się że chcieliście ze mną rozmawiać tak ? – zadzwoniłam do Louisa
- Yy.. tak. W klubie obok jest dzisiaj impreza. Może wybrałabyś się z nami ? 
- Chętnie. O której ? 
- Wpadniemy po ciebie ok. 21.00 – w jego głosie dało się wychwycić radość i podniecenie. Mnie też udzielił się ten nastrój. 
Wysuszyłam włosy i wtarłam w nie jedwab, co spowodowało powstanie małych, delikatnych loczków, „przeleciałam” rzęsy mascarą, usta pomadką a następnie włożyłam, śliczną jasną sukienkę obszytą falbankami (Sukienka ) i dobrałam do niej nowiutkie buty na niebezpiecznie wysokim obcasie (Buty ).
Wychodząc spojrzałam jeszcze w lustro i życzyłam sobie powodzenia . Na korytarzu czekali już chłopcy. Po ich minach można było wywnioskować, że każdy chciał być na Jego miejscu. 
- Gotowa ? – spytał Lou i wziął mnie pod rękę 
- Jak najbardziej – popatrzyłam mu w oczy i byłam pewna, że tego wieczoru żadne z nas nie będzie się nudzić. 
Po paru tańcach, mój partner poprosił mnie żebym za nim poszła. Zaprowadził mnie krętymi schodami na dach klubu.
- Pięknie wyglądasz.. naprawdę.. ale od początku brakuje małego elementu – zaskoczył mnie, nie miałam pojęcia co wymyślił.
-….- to tyle co zdołałam z siebie wydusić gdy wręczył mi piękny naszyjnik, z jeszcze piękniejszą zawieszką (Zawieszka ) 
- Teraz jest idealnie – powiedział patrząc na mnie, a ja stałam, obracałam to cudeńko w palcach i nie wiedziałam co powiedzieć . To jest zdecydowanie najszczęśliwszy dzień mojego życia. 
- Nie wiem czy mogę go przyjąć Louis. To naprawdę bar….- chciałam dokończyć zdanie ale zamknął mi usta namiętnym, gorącym pocałunkiem. Jego usta były gorące a jego ręce wędrowały po moich plecach, czasem wplatał je w twoje włosy, czułaś że nie możesz być mu dłużna i odpowiedziałaś mu tym samym. Romantyczne chwile przerwali oczywiście Harry i Niall, pod pretekstem :
- „ Nagle was zgubiliśmy, stary myślałem że coś wam się stało”
- Taaa rozumiemy – odpowiedzieliśmy, choć naprawdę żadne z nas nie wierzyło w ich wersję wydarzeń. Mogłam iść o 50 dolców że stali za mosiężnymi drzwiami i byli aktywnymi uczestnikami całego zajścia. Oczywiście nie miałam im tego za złe.. wręcz przeciwnie chciało mi się śmiać. 
- Hej skoro już tu jesteśmy może zawołajmy resztę i zagramy w butelkę ?
- OO super, uwielbiam tą grę.. i jestem całkiem niezła – ostrzegłam ich
- O jakoś damy radę – wtórowali z zadziornym uśmiechem.

- Okej zadanie dla Kate. – Liam trafił na mnie, cały czas wydawał mi się dziwnie podekscytowany - wyjaw nam swoją największą słabość, coś czego się boisz. 
- Proste, od dziecka mam straszny lęk wysokości .. – nie rozumiałam dlaczego, ale moja odpowiedź zrobiła na chłopakach dziwne wrażenie, jakby posmutnieli i popatrzyli na siebie wzrokiem „ i co teraz? „ 
- Czy ktoś może mi powiedzieć o co chodzi. ? 
- Wykupiliśmy bilety na skok na bungee.Za godzinę. Z wieży Eiffla – poinformował mnie Louis.
- Aha . – zrobiło się ciemno i obudziłam się w pokoju… w jego łóżku 
- Hej kochanie… hahah skok z wieży Eiffla …hahha żartowaliśmy 
- Uff – kamień spadł mi z sera 
- Skoczymy z Tour First (http://ecoville.e.c.pic.centerblog.net/djp69qtl.gif ) 

środa, 20 czerwca 2012

Lou Cz.I

„ Mamy zaszczyt oświadczyć, iż została Pani wylosowana w naszej loterii i tym samym zdobywa Pani bilet na wycieczkę do Paryża w towarzystwie grupy One Direction” – tępo wpatrywałam się w list, który podała mi mama. 
- Yhymm.. a co to ma wspólnego ze mną ? – zapytałam trochę zbita z tropu. 
- To ty. Ty wygrałaś tą wycieczkę ! Wylosowali Cię Kate ! – mama wykrzykiwała te słowa, jedno po drugim, głośno i wyraźnie, a do mnie one i tak nie docierały. 
- Eee.. mamo, spokojnie to na pewno pomyłka. Ja nie zgłaszałam się do żadnego losowania, nawet nie znam tego zespołu. – odparłam zdziwiona. 
- Hahaha… kochanie, niczego się nie domyślasz? Przecież to ja cię tam zgłosiłam. – była najwyraźniej zadowolona ze swojej „niespodzianki ”. – Słyszałam że to świetni i przystojni chłopcy, na pewno się dogadacie. 
- Na pewno się nie dogadamy, bo nie będzie ku temu okazji. Nigdzie nie jadę ! – odkrzyknęłam zdenerwowana, nawet nie zastanawiając się nad propozycją mamy. – Nikogo tam nie znam, nie mówię po francusku i nawet nie spytałaś mnie o zdanie. 
- Myślałam że się ucieszysz, no i wydałam na to sporo pieniędzy. Cały ten czas byłabyś pod opieką chłopaków i ich menadżerów, we wszystkim by ci pomogli. Zastanów się jeszcze. 
- Nie mam się nad czym zastanawiać mamo – powiedziałam opryskliwie i widząc jej zawiedzioną minę od razu tego pożałowałam. Wiem że chciała dobrze, ale jestem w tym wieku, że nie trzeba już podejmować za mnie decyzji. Popatrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ja już pędziłam do swojego pokoju. 
Całą noc myślałam tylko o tym, rozważałam za i przeciw, wyobrażałam sobie jak mogłoby to wyglądać. Tylko ja i 5 nieznajomych chłopaków… brzmiało jak jedna wielka paranoja, ale z drugiej strony była to świetna okazja do zwiedzenia Paryża, rozerwania się , no i opanowania wielu sklepów. Po 4 dniach główkowania, kiedy organizatorzy zażądali podjęcia decyzji, zgodziłam się pojechać, a raczej polecieć. 

- W końcu raz się żyje – powiedziałam mamie z bladym uśmiechem i zobaczyłam w jej oczach wdzięczność i radość jakiej dawno tam nie było – Tak się cieszę Katrin, obiecuję Ci że będziesz się cudownie bawić.
- Taką mam nadzieję. – powiedziałam to szczerze. W końcu należy mi się odrobina szaleństwa i zapomnienia. Jednak nie zamierzałam zbytnio zadawać się z tymi kolesiami. To będzie mój tydzień ! 

Już drugiego dnia, o 19.00 wieczorem, byłam przygotowana do podróży. No.. powiedzmy że przygotowana.. pewnie wiele dziewczyn na moim miejscu ubrałoby najlepsze ciuchy, zafundowało sobie fryzury w najlepszych salonach i spałoby na siedząco w obawie przed naruszeniem koków. 
Ale ja nie byłam nimi, byłam po prostu sobą. Ubraną w szary dres siedemnastolatką, z makabrycznie skołtunionymi i nastroszonymi włosami o odcieniu ciemnego brązu, układającymi się ( w normalnych warunkach ) w delikatne loczki. Duże, zielone oczy są moją wizytówką a różowe, pełne usta też prezentują się nieprzeciętnie. Nie toleruję makijażu, jedynym kosmetykiem który można znaleźć w mojej torbie jest pomadka ochronna , ewentualnie tusz do rzęs nakładany w znikomych ilościach. 

- Cześć, jestem Katrina, ale mówcie mi Kate – dziwnie się czułam witając się z chłopakami. Byłam wyraźnie skrępowana, chłopcy zauważyli to więc postanowili przejąć inicjatywę. 
- Hej. Miło cię poznać. Ja jestem Louis, to jest Zayn, Niall, Liam a ten z burzą loków to Harry. Na pewno go zapamiętasz – uśmiechną się Lou –bo tak chciał żebym do niego mówiła, było mi to naprawdę obojętne. 
W oczekiwaniu na samolot dużo rozmawialiśmy, poznaliśmy się bliżej i już zdążyłam ich zaakceptować a nawet polubić. Byli całkiem inni niż kolesie których znałam. Faceci z pasją inną niż kolekcjonowanie damskich biustów na plakatach, lub gra „ kto zaliczy więcej w ciągu miesiąca „. Chociaż nie mogę zaprzeczyć że Louisowi chyba spodobał się mój dresik i T-shirt z napisem „ I’m single”. Gdy mówiłam, często czułam jego wzrok na sobie a nawet przyłapałam go na paru gestach, którymi wyraźnie próbował się do mnie zbliżyć.
Po godzinie oczekiwania, nareszcie mogliśmy zajmować miejsca w samolocie. Pożegnałam się z rodzicami, odbębniłam całą tą regułkę „ Tak, będę na siebie uważać”, „Okej, zadzwonię jak tylko dojedziemy” itp. poczym podekscytowana weszłam na pokład, naprawdę luksusowego samolotu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ile musiało to mamę kosztować i byłam na siebie zła, na myśl o swojej reakcji na jej prezent. 

- Dzieki – szepnął Louis do reszty chłopaków, myśląc chyba że tego nie zauważyłam. Dopiero po paru sekundach skumałam za co im dziękował. Dziwnym trafem, Harry usiadł z Niallem a Zayn z Liamem, i zostaliśmy tylko we dwoje. 
- Hm … Nie masz nic przeciwko temu, żebyśmy usiedli razem, co ? - zagadnął pewny siebie Lou, wiedząc że mu nie odmówię i kątem oka puścił oczko do reszty. 
- Jasne siadaj - nie miałam innej opcji jak usiąść w samolocie pierwszej klasy, z Louisem Tomlinsonem. Chyba śnię – pomyślałam. 
Jednak to wcale nie był sen, na szczęście. Bawiłam się świetnie już na początku tej przygody. Zajadaliśmy się kolorowymi żelkami i małymi czekoladkami a chłopcy na przemian zabawiali mnie świetnymi żartami. Gdy Liam opowiadał najbardziej obciachową historię swojego życia, zauważyłam że Zayn śpi. 
- Popatrzcie na niego – podzieliłam się tym z chłopakami i wskazałam na bruneta, zwiniętego w kłębek w wygodnym fotelu samolotu .
- OO…. Czy myślicie o tym samym co ja? - szepnął Liam, i wszyscy chłopcy popatrzyli na siebie.
Wyjęli kolorowe mazaki i jak prawdziwi artyści, z pełnym zaangażowaniem zaczęli umieszczać swoje pejzaże w najdziwniejszych miejscach na ciele Malika. 
- Napisz jeszcze „ lubię męskie tyłki” – powiedział Harry.
- Przecież to ty je lubisz – zdziwił się Niall.
- A no tak. 
Tak spędziliśmy większą część lotu. Kiedy wszyscy byliśmy już zmęczeni od śmiechu, jedzenia i picia, wspólnie uzgodniliśmy że czas na małą drzemkę. Trochę się tego obawiałam.. w końcu nie miałam najmniejszej ochoty obudzić się z Mona Lisą na twarzy. 
Miałam świadomość że samolot to nie cieplutki pokój, z kolorową kołderką i wcale się nie zdziwiłam widząc gęsią skórkę na rękach. Lou też to zauważył i spytał :
- Zimno Ci ? 
- Troszkę, ale .. - nie zdążyłam nawet dokończyć zdania i już otoczył mnie słodki zapach jego bluzy. Szczelnie mnie nią opatulił i zapewnił :
- Spokojnie, jest mi gorąco. Śpij dobrze. – był to najmilszy gest z jakim spotkałam się ze strony płci przeciwnej. Czy to możliwe, żebym po tak krótkim czasie zaczynała coś czuć do tego chłopaka ? Najwidoczniej tak. 
Żadne słowa nie opiszą tego, co poczułam budząc się wtulona w jego tors i przykryta czarną bluzą – jego bluzą. Wprawdzie miał ubraną koszulkę, ale nawet przez warstwę materiału czułam ciepło jego skóry i bicie serca.
- Przepraszam – szepnęłam pod nosem, gdy otworzyłam oczy – ja nie wiem jak to się stało, chyba zasnęłam i stoczyła mi się głowa. Naprawdę nie chciałam. – moje wyjaśnienia były żałosne, ale trudno mi przepraszać za coś za co nie czułam się winna… mało tego, podobało mi się.
- Nie ma o czym mówić, taka śliczna główka nie waży znowu tak dużo. – powiedział i uśmiechnął się a później przyniósł pączki i kawę. 
- Dzięki – odpowiedziałam mu tym samym uśmiechem i zawstydzona spuściłam głowę.