sobota, 30 czerwca 2012

Niall ♥




Wakacje. Upalny dzień. Idziesz przez park i obserwujesz te wszystkie zakochane pary. Najprawdopodobniej większość związków i tak nie przetrwa do końca lata, ale i tak robi Ci się przykro. Gdy tak myślisz nagle dzwoni  Ci telefon, patrzysz na wyświetlacz i okazuje się, że to Twoja najlepsza przyjaciółka - Caroline. Pochłonięta rozmową nie patrzysz na to gdzie idziesz, wpadasz na kogoś i się przewracasz. Przepraszasz Caroline i kończysz rozmowę. Z zakłopotaniem spoglądasz na osobę z którą się zderzyłaś i okazuje się, że to Niall Horan, chłopak z zespołu One Direction. Pewnie większość dziewczyn zaczęłoby piszczeć czy coś ale nie Ty. Nie słuchałaś tego zespołu, co nie znaczy, że od razu go hejtowałaś. Zaczęłaś go przepraszać.                                                                                                                           T: Przepraszam nie zauważyłam Cię.
N: Nic się nie stało. Każdemu się zdarza.
T: Taa... Jeszcze raz przepraszam. To pa.
Jedyne na co teraz miałaś ochotę to się go pozbyć niestety Jego plany były inne...
N: Zaczekaj! Jak masz na imię? Ja jestem Ni...
T: Tak wiem kim jesteś. Jesteś Niall z 1D a ja [T.I]. A teraz wybacz ale śpieszy mi się.
N: Spokojnie, bez nerwów. Może dałabyś mi swój numer?
T: A może jednak nie? Przepraszam, ale zazwyczaj nie podaję numeru telefonu obcym osobom. Cześć!
N: To pa...
Pomyślałaś z ulgą, że w końcu masz go z głowy. Jednak gdy dotarłaś do domu zrobiło Ci się przykro, że go tak potraktowałaś i postanowiłaś jakoś to naprawić chociaż nie miałaś zielonego pojęcia jak. Mimo, iż zupełnie nie interesowałaś się zespołem ani jego piosenkami postanowiłaś sprawdzić, gdzie grają najbliższy koncert. Okazało się, że jutro w Londynie i to całkiem nie daleko Twojego domu. Następnego dnia ubrałaś się w to, nałożyłaś lekki makijaż i wyszłaś. Udało Ci się dostać wejściówki za kulisy co nie było łatwe na jeden dzień przed występem. Po koncercie poszłaś za scenę.
Zauważyłaś Nialla i od razu do Niego podeszłaś. Już chciałaś się przywitać jednak On był pierwszy.
N: Ooo.. Kogo ja widzę? Hej, [T.I]. Co Cię tu sprowadza?
T: No... Tak właściwie to ja chciałam Cię przeprosić za to jak sie zachowałam wtedy w parku. Wiesz, miałam gorszy dzień.
N: Nie masz mnie za co przepraszać sam czasem mam gorsze dni ale jeśli naprawdę chcesz żebym Ci wybaczył to musisz się dać zaprosić na kawę.
T: No okej, nie ma sprawy.
N: Daj mi 5 minut, zaraz wracam i możemy iść.
Z cierpliwością czekałaś na chłopaka, który po drodze rozdał jeszcze kilka autografów. Gdy wrócił uśmiechnęłaś się i wyszliście. W drodze do kawiarni zauważyłaś, że Niall jest smutny i przybity postanowiłaś dowiedzieć się o co chodzi.
T: Hej, wiem, że to może nie moja sprawa ale wyglądasz na smutnego. Stało sie coś?
N: Huh... No tak jakby. Moi rodzice sie rozwodzą i w domu są ciągłe kłótnie o mnie i siostrę.
T: To Ty masz siostrę? Nie wiedziałam, a co do Twoich rodziców to przykro mi.
N:Tak, mam młodszą siostrę, ma na imię Ellie, a co do moich rodziców to chyba tak lepiej. Wiesz...Przepraszam ale  przeszła mi ochota na kawę może usiądziemy w parku na ławce?
Zgodziłaś się. Usiedliście i długo rozmawialiście o rodzinie, przyjaciołach i zainteresowaniach. Pochłonięci rozmową nie zauważyliście jak sie zrobiło późno. Chłopak postanowił Cię odprowadzić. Stojąc przed Twoim domem jeszcze chwilę pogawędziliście i nagle Niall zrobił coś czego sie nie spodziewałaś i czego nie chciałaś. Pocałował Cię. Co prawda podobało Ci się ale go odepchnęłaś, ponieważ nie chciałaś mu robić nadziei a na nowy związek nie byłaś jeszcze gotowa. Postanowiłaś Mu to wyjaśnić. Zrozumiał. Minęły 2 miesiące a Wy się przyjaźnicie. Nie masz dużego kontaktu z zresztą zespołu. Wolisz być tylko z Niallem. Na razie to tylko przyjaźń ale kto wie? Może kiedyś...
_________________________________________
Mój pierwszy imagin ;d Mało akcji no ale cóż ;d xoxo Magda ;*


piątek, 29 czerwca 2012

Harry 18+




- Naprawdę nie mam ochoty iść na tą imprezę ! - krzyknęłam do Olii -Tymbardziej że będzie tam Adam ! Po tym jak mnie zostawił, nie mam ochoty na niego patrzeć. - oznajmiłam przyjaciółce. - Maja, nie marudź nie będzie źle, może nawet poznasz fajne ciacho, nie daj sie prosić. Wskakuj w tę nową kieckę i rób się na bóstwo ! Po dłużej namowie Oli, zdecydowałam sie i juz po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia. Nieskromnie przyznam że wyglądałam naprawdę ładnie. Krótka, obcisła sukienka w moim ulubionym niebieskim kolorze, idealnie leżała na kobiecych, krągłych kształtach. Długie brązowe włosy, układały sie w delikatne fale na plecach i ramionach a ledwo zauważalny makijaż, delikatnie podkreślał atuty egzotycznej urody. - Nie wiem czy Ci wspominałam ale mają się tam pojawić chłopcy z grupy One Direction, są przyjaciółmi organizatorki imprezy. Wiem że nie są jeszcze tak bardzo znaną grupą i pewnie mało o nich słyszałaś ale to naprawdę przystojnii i zabawni chłopcy. ^^- Dzięki za dobre chęci ale Ola, ja naprawdę jak narazie nie mam zamiaru z nikim się spotykać. !
Gdy podjechałyśmy pod klub w którym odbywała sie zabawa już na wejściu zrobiło mi się słabo od huków i bębnów, naprawde ostatnią rzeczą której chciałam, było wejście do środka. - Ale tu tłoczno, naprawde masa ludzi ;D Ale im dłużej tu jestem tym bardziej mi się podoba.! - krzyknęłam do Oli - Świetnie ! ;p Wiesz, pomyślałam że skoro już tu jesteś, mogłabyś zaszaleć i odegrać się na Adamie zarywając na jego oczach do któregoś z tych chłopaków. Może Zayn ? - Przestań, to byłoby niegrzeczne z mojej strony - na początku propozycja Oli wydała mi sie niedorzeczna, lecz po paru drinkach i obrazie Adama tańczącego na moich oczach z każdą dziewczyną na parkiecie zaczęłam myśleć o tym poważnie. Wkońcu zdecydowałam sie to zrobić - Ola ! Chodź tu i przedstaw mnie tym przystojniaczkom. - Jej Majka ...serio chesz to zrobić ? ;DNo to chodźmy, nie traćmy czasu.Olka wprowdziła mnie w małą grupke 5 naprawdę przystojnych chłopców. Wszyscy "przelecieli "mnie wzrokiem, z góry na dół, wszyscy prócz jednego.. Tylko Harry zatrzymał wzrok na moich oczach.. ja też na niego popatrzyłam - był naprawdę slodki. Chłopięcy, niewinny a zarazem zadziorny, buntowniczy i niebezpiecznie zabawny ! Spodobał mi sie i już wiedziałam że to on będzie moim partnerem na ten wieczór a może i dlużej. - Hej, jestem Maja - powiedziałam speszona witając sie z chłopakami. - Piękne imię dla pięknej dziewczyny - odpowiedział Harry W odpowiedzi na sali zabrzmiało wielkie OOOOOOO i UUUUUU wydawane przez resztę chłopców i innych świadków tej sytuacji. Zarumieniłąm się, Harry chyba to zauważył, więc szybko zapytał : - Zatańczymy ? - Pewnie, bardzo chętnie. Tańczyliście tak chyba przez 10 piosenek, Harry zabawiał cie żartami i śmiesnzymi historiami ze swojego życia a ty czułaś sie naprawde wyjątkowo w jego objęciach, czując na sobie jego pełen podziwu i pożądania wzrok.- Wiesz że jesteś niesamowita. Naprawdę wiem, że krótko się znamy i pewnie nic do mnie nie czujesz ale jesteś naprawdę piękna i z zewnatrz i w środku. Uwielbiam dziewczyny takie jak ty ! Kiedy cię zobaczyłem powiedziałem sobie że się nie poddam, muszę Cie zdobyć. Nie sprzeciwiałaś mu się. Taki przecież był twój plan: rozkochać go w sobie i rozzłościć byłego. Czas upływał niezmiernie szybko, tańczyliście, wygłupialiście się naprawdę zaczynałaś się w to angażować. Gdy czułaś na sobie jego dotyk, w brzuchu czułąś miłe łaskotanie. - Hej może przejdźmy na drugi koniec sali, tam muzyka jest ciszej, da się lepiej rozmawiać - zaproponowałaś- Jak wolisz - zgodził się Harry, nie wiedząc że chciałaś zmienić miejsce bo własnie przyszedł Adam a tam doskonale by was widział. Przeszliście przez salę, wybrałaś taką pozycje by wzrok Adama padł własnie na was po czym namiętnie i gorąco zaczęłaś całować Stylesa, jego usta były wilgotne, gorące i miekkie. Pieścił i przygryzał twoje wargi a ty odpowiedziałś mu tym samym. Całowaliście się tak długo aż potrzebowałaś zaczerpnąć powietrza, żeby nie zemdleć. - Chodź za mną - powiedział Harry i poprowadził Cie do samochodu skąd odjechaliście do jego domu. Nie obchodziło cię nic poza tym że całujesz się znajsłodszym, naprzystojniejszym facetem na świecie a na domiar dobrego zmirzacie rosto do jego sypialni. - Nie masz nic przeciwko...? - urwał Harry i ruchem brwi wskazał zaścilone łóżko.- Absolutnie nie Harry..- włożyłaś palce w jego włosy i ponownie wpiłaś się w jego usta. - Mam na to ogromą ochotę - głos trząsł cie się z podniecenia. Harry delikatnymi lecz zdecydowanymi ruchami zdjął z ciebie niebieską sukienkę, czarne buty i rozkoszowaliście sie bliskością swoich ciał w samej bieliźnie. Nastepni Harry żebamui zdjął z ciebie bielizne a sam rozerwał swoje bokserki. - Jesteś taka piękna - wszyszeptał podziwiając twoje zgrabne ciało. Całując się położyliście się na łóżku Harry powoli wszedł w ciebie, masując twoje sutki. Wiłaś się z rozkoszy - jeszcze nigdy nie byłaś taka szczęśliwa. Oboje powoli dochodziliście do szczytu. Harry już mocniejszymi posunięciami doprowadził cię do orgazmu. Sam też wlasnie szczytował. Po wszystkim zasnęłaś w jego objęciach wdzięczna przyjacółce za zaproszenie. Całkowicie zapomniałaś o intrydze względem Adama. Byłaś szalenie zakochana i szczęśliwa. Obudziłaś się i znalazłaś karteczkę z napisem " Hej słońce jestem z chłopakmi na próbie, rozgość sie miłego dnia. Harry"Jednak ty wolałaś pojechać do siebie, wziąść zimny prysznic ochłonąć i powspominać spokojnie wczorajszy wieczór. Pod prysznicem tańczyłaś spiewałaś przez co wszystko pospadało z pułek. Byłaś niezmiernie szczęśliwa!Kiedy wyszłaś z pod prysznica na wyświetlaczu telefonu pokazała się wiadomość od Harrego. Bardzo się ucieszyłaś, lecz nie trwało to długo. Treść widomości brzmiała : " Naprawde myślałem że jesteś inna niż te wszystkie głupie dziewczyny, którym zależy tylko na jednym. Myslałem że coś z tego wyjdzie, na szczęście usłyszałem o tym co bylo celem naszej znajomości. Mam najdzieję że odegrałaś się na swoim ex. Mam nadzieję że jz nigdy cię nie zobaczę" - O nie, to niemożliwe, kocham go - wszyseptałaś przez łzy.. zsunełas sie na podłogę i zaczęłaś głośno szlochać. Przez cały tydzień nie wychodziłaś z domu, wiedziałaś że Harry cię znienawidził, zraniłaś go. Po tygodniu zrozumiałaś ze nie mozesz bez niego zyć, brakowało ci go. Nie mogłaś pozwolić mu odejść. Postanowiłaś pojechać do jego domu. - Cześć to ja Maja, pamietasz mnie z imprezy ? - zwróciłam sie do Lusia który własnie otworzył drzwi.- No trudno cię nie pamiętać, ale słyszałem o tobie i Harrymi laska naprawdę ostro przesadziłaś, on naprawdę jest bardzo wrażliwy... juź tyle razy dziewczyna go skrzywdziła.. - Wiem.. strasznie mi głupio .. pozwól m z nim porozmawiać. - Możesz spróbować chociaż watpie że bedzie miał na to ochtę.Weszłaś po schodach i usiadłaś pod drzwiami do pokoju Harrego. - Hej.. posłuchaj.. strasznie mi przykro ..to czego sie dowiedziałeś .. tak miało być ale ja naprawdę sie w tobie zakochałam ..gdy tylko cie poznałam wiedziałam ze to nie bedzie tylko zemsta na bylym .. darowałam to sobie.. naprawdę cie kocham... ten tydzien bez cb był straszny.. tęsknie za tobą Gdy skonczyłaś mówić zobaczyłaś że klamka się poruszyla i w drzwich stanął Harry ... miał ubrane czarne rurki i szarą koszulke z adidasa a jego włosy były jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle. Pomógł ci wstać poczym mocno cie przytulił i delikatnie pocałował w usta. Byłaś taka szczęsliwa- Harry naprawdę cie przepraszam, kocham cie.. bylam taka głupia..zrozumiałam ze moje zachowanie było strasznie dziecinne.. zachowałam sie jak mala głupia idiotka - Nie mów tak.. ja też cię kocham.. naprawdę wybaczam ci Maja. - odparł słodki Styles i pocałował cię w czoło Wtedy do pokoju wpadł Louis - Dośc tego migdalenia gołobeczki, do jakiego klubu dziś wbijamy... ? ! - Obawiam sie że po ostatniej imprezie nie mam czego włożyć - znacząco popatrzyłaś na Harrego i oboje zaczęliście się śmiać co trochę speszylo Louisa ; - p 


__________________________________________

Mam nadzieję, że się spodoba. Jula ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Lou Cz.II

Po paru godzinach byliśmy już w recepcji hotelu. Był on urządzony skromnie ale gustownie i przytulnie, od razu przypadł mi do gustu. Chłopcy wzięli moje walizki i gęsiego poszliśmy do pokoi. Ucieszyłam się że tym razem nie było żadnej ustawki i nie musiałam dzielić kabiny prysznicowej z którymś z nich. Nasze pokoje sąsiadowały ze sobą, ale ich zdecydowanie największą zaletą były ogromne balkony z widokiem na wieżę Eiffla. 

Ledwie wyszłam z pod prysznica i już usłyszałam pukanie do drzwi, zdążyłam tylko bezpieczniej umocować ręcznik na klatce piersiowej a do pokoju już wszedł Lou a za nim Nial. Ich wzrok powędrował od moich mokrych wlosów przez całe ciało niepewnie okryte ręcznikiem. 
- Przepraszamy, my tylko ten – zmieszał się Niall – zresztą, przyjdziemy później. A i następnym razem zamknij drzwi, chyba że oczekujesz większych ilości takich niespodzianek. 
Louisa stać było tylko na „no” i dalej patrzył na mnie jak zahipnotyzowany. 
W końcu Niall palnął go w głowę. Reakcja była natychmiastowa, zamrugał i wyszedł a ja wybuchnę łam głośnym śmiechem. Ta sprawa coraz bardziej mi się podobała. 
- Zdaje się że chcieliście ze mną rozmawiać tak ? – zadzwoniłam do Louisa
- Yy.. tak. W klubie obok jest dzisiaj impreza. Może wybrałabyś się z nami ? 
- Chętnie. O której ? 
- Wpadniemy po ciebie ok. 21.00 – w jego głosie dało się wychwycić radość i podniecenie. Mnie też udzielił się ten nastrój. 
Wysuszyłam włosy i wtarłam w nie jedwab, co spowodowało powstanie małych, delikatnych loczków, „przeleciałam” rzęsy mascarą, usta pomadką a następnie włożyłam, śliczną jasną sukienkę obszytą falbankami (Sukienka ) i dobrałam do niej nowiutkie buty na niebezpiecznie wysokim obcasie (Buty ).
Wychodząc spojrzałam jeszcze w lustro i życzyłam sobie powodzenia . Na korytarzu czekali już chłopcy. Po ich minach można było wywnioskować, że każdy chciał być na Jego miejscu. 
- Gotowa ? – spytał Lou i wziął mnie pod rękę 
- Jak najbardziej – popatrzyłam mu w oczy i byłam pewna, że tego wieczoru żadne z nas nie będzie się nudzić. 
Po paru tańcach, mój partner poprosił mnie żebym za nim poszła. Zaprowadził mnie krętymi schodami na dach klubu.
- Pięknie wyglądasz.. naprawdę.. ale od początku brakuje małego elementu – zaskoczył mnie, nie miałam pojęcia co wymyślił.
-….- to tyle co zdołałam z siebie wydusić gdy wręczył mi piękny naszyjnik, z jeszcze piękniejszą zawieszką (Zawieszka ) 
- Teraz jest idealnie – powiedział patrząc na mnie, a ja stałam, obracałam to cudeńko w palcach i nie wiedziałam co powiedzieć . To jest zdecydowanie najszczęśliwszy dzień mojego życia. 
- Nie wiem czy mogę go przyjąć Louis. To naprawdę bar….- chciałam dokończyć zdanie ale zamknął mi usta namiętnym, gorącym pocałunkiem. Jego usta były gorące a jego ręce wędrowały po moich plecach, czasem wplatał je w twoje włosy, czułaś że nie możesz być mu dłużna i odpowiedziałaś mu tym samym. Romantyczne chwile przerwali oczywiście Harry i Niall, pod pretekstem :
- „ Nagle was zgubiliśmy, stary myślałem że coś wam się stało”
- Taaa rozumiemy – odpowiedzieliśmy, choć naprawdę żadne z nas nie wierzyło w ich wersję wydarzeń. Mogłam iść o 50 dolców że stali za mosiężnymi drzwiami i byli aktywnymi uczestnikami całego zajścia. Oczywiście nie miałam im tego za złe.. wręcz przeciwnie chciało mi się śmiać. 
- Hej skoro już tu jesteśmy może zawołajmy resztę i zagramy w butelkę ?
- OO super, uwielbiam tą grę.. i jestem całkiem niezła – ostrzegłam ich
- O jakoś damy radę – wtórowali z zadziornym uśmiechem.

- Okej zadanie dla Kate. – Liam trafił na mnie, cały czas wydawał mi się dziwnie podekscytowany - wyjaw nam swoją największą słabość, coś czego się boisz. 
- Proste, od dziecka mam straszny lęk wysokości .. – nie rozumiałam dlaczego, ale moja odpowiedź zrobiła na chłopakach dziwne wrażenie, jakby posmutnieli i popatrzyli na siebie wzrokiem „ i co teraz? „ 
- Czy ktoś może mi powiedzieć o co chodzi. ? 
- Wykupiliśmy bilety na skok na bungee.Za godzinę. Z wieży Eiffla – poinformował mnie Louis.
- Aha . – zrobiło się ciemno i obudziłam się w pokoju… w jego łóżku 
- Hej kochanie… hahah skok z wieży Eiffla …hahha żartowaliśmy 
- Uff – kamień spadł mi z sera 
- Skoczymy z Tour First (http://ecoville.e.c.pic.centerblog.net/djp69qtl.gif ) 

środa, 20 czerwca 2012

Lou Cz.I

„ Mamy zaszczyt oświadczyć, iż została Pani wylosowana w naszej loterii i tym samym zdobywa Pani bilet na wycieczkę do Paryża w towarzystwie grupy One Direction” – tępo wpatrywałam się w list, który podała mi mama. 
- Yhymm.. a co to ma wspólnego ze mną ? – zapytałam trochę zbita z tropu. 
- To ty. Ty wygrałaś tą wycieczkę ! Wylosowali Cię Kate ! – mama wykrzykiwała te słowa, jedno po drugim, głośno i wyraźnie, a do mnie one i tak nie docierały. 
- Eee.. mamo, spokojnie to na pewno pomyłka. Ja nie zgłaszałam się do żadnego losowania, nawet nie znam tego zespołu. – odparłam zdziwiona. 
- Hahaha… kochanie, niczego się nie domyślasz? Przecież to ja cię tam zgłosiłam. – była najwyraźniej zadowolona ze swojej „niespodzianki ”. – Słyszałam że to świetni i przystojni chłopcy, na pewno się dogadacie. 
- Na pewno się nie dogadamy, bo nie będzie ku temu okazji. Nigdzie nie jadę ! – odkrzyknęłam zdenerwowana, nawet nie zastanawiając się nad propozycją mamy. – Nikogo tam nie znam, nie mówię po francusku i nawet nie spytałaś mnie o zdanie. 
- Myślałam że się ucieszysz, no i wydałam na to sporo pieniędzy. Cały ten czas byłabyś pod opieką chłopaków i ich menadżerów, we wszystkim by ci pomogli. Zastanów się jeszcze. 
- Nie mam się nad czym zastanawiać mamo – powiedziałam opryskliwie i widząc jej zawiedzioną minę od razu tego pożałowałam. Wiem że chciała dobrze, ale jestem w tym wieku, że nie trzeba już podejmować za mnie decyzji. Popatrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ja już pędziłam do swojego pokoju. 
Całą noc myślałam tylko o tym, rozważałam za i przeciw, wyobrażałam sobie jak mogłoby to wyglądać. Tylko ja i 5 nieznajomych chłopaków… brzmiało jak jedna wielka paranoja, ale z drugiej strony była to świetna okazja do zwiedzenia Paryża, rozerwania się , no i opanowania wielu sklepów. Po 4 dniach główkowania, kiedy organizatorzy zażądali podjęcia decyzji, zgodziłam się pojechać, a raczej polecieć. 

- W końcu raz się żyje – powiedziałam mamie z bladym uśmiechem i zobaczyłam w jej oczach wdzięczność i radość jakiej dawno tam nie było – Tak się cieszę Katrin, obiecuję Ci że będziesz się cudownie bawić.
- Taką mam nadzieję. – powiedziałam to szczerze. W końcu należy mi się odrobina szaleństwa i zapomnienia. Jednak nie zamierzałam zbytnio zadawać się z tymi kolesiami. To będzie mój tydzień ! 

Już drugiego dnia, o 19.00 wieczorem, byłam przygotowana do podróży. No.. powiedzmy że przygotowana.. pewnie wiele dziewczyn na moim miejscu ubrałoby najlepsze ciuchy, zafundowało sobie fryzury w najlepszych salonach i spałoby na siedząco w obawie przed naruszeniem koków. 
Ale ja nie byłam nimi, byłam po prostu sobą. Ubraną w szary dres siedemnastolatką, z makabrycznie skołtunionymi i nastroszonymi włosami o odcieniu ciemnego brązu, układającymi się ( w normalnych warunkach ) w delikatne loczki. Duże, zielone oczy są moją wizytówką a różowe, pełne usta też prezentują się nieprzeciętnie. Nie toleruję makijażu, jedynym kosmetykiem który można znaleźć w mojej torbie jest pomadka ochronna , ewentualnie tusz do rzęs nakładany w znikomych ilościach. 

- Cześć, jestem Katrina, ale mówcie mi Kate – dziwnie się czułam witając się z chłopakami. Byłam wyraźnie skrępowana, chłopcy zauważyli to więc postanowili przejąć inicjatywę. 
- Hej. Miło cię poznać. Ja jestem Louis, to jest Zayn, Niall, Liam a ten z burzą loków to Harry. Na pewno go zapamiętasz – uśmiechną się Lou –bo tak chciał żebym do niego mówiła, było mi to naprawdę obojętne. 
W oczekiwaniu na samolot dużo rozmawialiśmy, poznaliśmy się bliżej i już zdążyłam ich zaakceptować a nawet polubić. Byli całkiem inni niż kolesie których znałam. Faceci z pasją inną niż kolekcjonowanie damskich biustów na plakatach, lub gra „ kto zaliczy więcej w ciągu miesiąca „. Chociaż nie mogę zaprzeczyć że Louisowi chyba spodobał się mój dresik i T-shirt z napisem „ I’m single”. Gdy mówiłam, często czułam jego wzrok na sobie a nawet przyłapałam go na paru gestach, którymi wyraźnie próbował się do mnie zbliżyć.
Po godzinie oczekiwania, nareszcie mogliśmy zajmować miejsca w samolocie. Pożegnałam się z rodzicami, odbębniłam całą tą regułkę „ Tak, będę na siebie uważać”, „Okej, zadzwonię jak tylko dojedziemy” itp. poczym podekscytowana weszłam na pokład, naprawdę luksusowego samolotu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ile musiało to mamę kosztować i byłam na siebie zła, na myśl o swojej reakcji na jej prezent. 

- Dzieki – szepnął Louis do reszty chłopaków, myśląc chyba że tego nie zauważyłam. Dopiero po paru sekundach skumałam za co im dziękował. Dziwnym trafem, Harry usiadł z Niallem a Zayn z Liamem, i zostaliśmy tylko we dwoje. 
- Hm … Nie masz nic przeciwko temu, żebyśmy usiedli razem, co ? - zagadnął pewny siebie Lou, wiedząc że mu nie odmówię i kątem oka puścił oczko do reszty. 
- Jasne siadaj - nie miałam innej opcji jak usiąść w samolocie pierwszej klasy, z Louisem Tomlinsonem. Chyba śnię – pomyślałam. 
Jednak to wcale nie był sen, na szczęście. Bawiłam się świetnie już na początku tej przygody. Zajadaliśmy się kolorowymi żelkami i małymi czekoladkami a chłopcy na przemian zabawiali mnie świetnymi żartami. Gdy Liam opowiadał najbardziej obciachową historię swojego życia, zauważyłam że Zayn śpi. 
- Popatrzcie na niego – podzieliłam się tym z chłopakami i wskazałam na bruneta, zwiniętego w kłębek w wygodnym fotelu samolotu .
- OO…. Czy myślicie o tym samym co ja? - szepnął Liam, i wszyscy chłopcy popatrzyli na siebie.
Wyjęli kolorowe mazaki i jak prawdziwi artyści, z pełnym zaangażowaniem zaczęli umieszczać swoje pejzaże w najdziwniejszych miejscach na ciele Malika. 
- Napisz jeszcze „ lubię męskie tyłki” – powiedział Harry.
- Przecież to ty je lubisz – zdziwił się Niall.
- A no tak. 
Tak spędziliśmy większą część lotu. Kiedy wszyscy byliśmy już zmęczeni od śmiechu, jedzenia i picia, wspólnie uzgodniliśmy że czas na małą drzemkę. Trochę się tego obawiałam.. w końcu nie miałam najmniejszej ochoty obudzić się z Mona Lisą na twarzy. 
Miałam świadomość że samolot to nie cieplutki pokój, z kolorową kołderką i wcale się nie zdziwiłam widząc gęsią skórkę na rękach. Lou też to zauważył i spytał :
- Zimno Ci ? 
- Troszkę, ale .. - nie zdążyłam nawet dokończyć zdania i już otoczył mnie słodki zapach jego bluzy. Szczelnie mnie nią opatulił i zapewnił :
- Spokojnie, jest mi gorąco. Śpij dobrze. – był to najmilszy gest z jakim spotkałam się ze strony płci przeciwnej. Czy to możliwe, żebym po tak krótkim czasie zaczynała coś czuć do tego chłopaka ? Najwidoczniej tak. 
Żadne słowa nie opiszą tego, co poczułam budząc się wtulona w jego tors i przykryta czarną bluzą – jego bluzą. Wprawdzie miał ubraną koszulkę, ale nawet przez warstwę materiału czułam ciepło jego skóry i bicie serca.
- Przepraszam – szepnęłam pod nosem, gdy otworzyłam oczy – ja nie wiem jak to się stało, chyba zasnęłam i stoczyła mi się głowa. Naprawdę nie chciałam. – moje wyjaśnienia były żałosne, ale trudno mi przepraszać za coś za co nie czułam się winna… mało tego, podobało mi się.
- Nie ma o czym mówić, taka śliczna główka nie waży znowu tak dużo. – powiedział i uśmiechnął się a później przyniósł pączki i kawę. 
- Dzięki – odpowiedziałam mu tym samym uśmiechem i zawstydzona spuściłam głowę. 


wtorek, 19 czerwca 2012

With Zayn Cz.2

Rano obudziłam się w nowym pokoju, nie byłam pewna czy wczorajszy wieczór mi się przyśnił czy naprawdę spotkało mnie coś tak fantastycznego. Po niecałej minucie od przebudzenia, zrobiło mi się strasznie niedobrze. To był właśnie dowód na całkowitą realność wczorajszej imprezy… mieszanka coli i gorącej czekolady, wymieszana jak shake w szybkim tańcu jednak nie była najdoskonalszym pomysłe. Jego skutkami było spędzenie pierwszych dni lata na nieustannym bieganiu do toalety. 
- Cześć - odparłam czerwona jak burak. Malik wybrał sobie cudowny czas na odwiedziny i przyłapał mnie pochyloną nad różową miską dziadka… 
- Hej – powiedział ani trochę speszony ku mojemu zdziwieniu - twoja babcia powiedziała mi co się dzieje i w sumie po części jestem temu winien, dlatego przyniosłem Ci kwiaty, zamiast słodkich czekoladek. Chyba dobrze trafiłem co ? – zapytał z uśmiechem, podczas kiedy mnie wcale nie było wesoło. 
Tak spędziłam jeszcze 2 dni, a raczej spędziliśmy bo Zayn był u mnie całe dnie, zachęcając do gier, przynosząc filmy no i piękne kwiaty. Powoli nasza znajomość zaczeła przeradzać się w miłość. Zabierał mnie do swojego domu, gdzie mieszkał razem z kumplami z zespołu. To naprawdę fajni chłopcy, chodź czasami potrafili zajść za skórę. 
Miałam parę ciekawych incydentów z Harrym w roli głównej, np. 
- Hej, gdzieś zniknął mój stanik !!! - wiedziałam że to sprawka któregoś z nich 
- Sorki jest w piekarniku, chciałem zrobić eksperyment- oznajmił jak gdyby nigdy nic pan Styles po czym wyjął parę drutów z pieca. Jednym słowem nie było nudno. 

- Jeszcze tydzień wakacji – powiedział pewnego dnia Zayn, gdy siedzieliśmy w jego ogrodzie i zajadaliśmy truskawki. Całkowicie mnie zszokował … po dwóch miesiącach było dla mnie naturalne mieszkanie u dziadków, spanie do południa i bycie dziewczyną najsłodszego przystojniaka tego wieku. 
- Jej … całkowicie zapomniałam o normalnym życiu… - odparłam - muszę już wracać …- popatrzyłam na Zayna, który trochę się zmieszał.
- Jak to wyjeżdżać ? Dokąd? - był wyraźnie podenerwowany.
- Ja tutaj nie mieszkam. Wyjechałam tylko na wakacje… jutro muszę wracać do domu.. do rodziców… tak mi przykro. W ogóle przestałam brać to pod uwagę.
Nawet nie zdążyłam dokończyć zdania, kiedy Zayn wybiegł z ogrodu bez pożegnania… wsiadł w samochód i odjechał z zawrotną prędkością. Próbowałam do niego dzwonić, ale najwyraźniej wyłączył telefon. Nie pozostało mi nic innego jak tylko wrócić do domu… musiałam spakować swoje rzeczy, jutro z rana miała pojawić się tu mama.
Ze łzami w oczach wróciłam, spakowałam wszystko co potrzebne, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka, by nazajutrz wcześniej wstać. 
Gdy się obudziłam, byłam w świetnym nastroju, dopuki nie przypomniały mi się wydarzenia wczorajszego dnia. Szybko musiałam odgonić łzy, bo do pokoju właśnie weszła mama.
- Hej Lenka, córeczko idź się przebrać za chwilę wyjeżdżamy. Musimy jeszcze zaopatrzyć cię w przybory do szkoły – poinformowała mnie mama. 
- A, tak jasne – szkoła.. tak skończyło się to lato, którego na początku panicznie się bałam… na myśl o powrocie do szkoły miałam wrażenie jakby wróciła choroba po shaku z coli i czekolady…

Ten dzień minął tak jak zaplanowałyśmy na przygotowaniach do rozpoczęcia roku
szkolnego. 
W pierwszy dzień szkoły, byłam totalnie niewyspana po nieprzespanej nocy, którą
spędziłam na rozmyślaniu o Zaynie. Na auli dyrektor wygłaszał swoje nudne przemówienie, 
które słyszy się na każdym rozpoczęciu tego ” cudownego „ czasu. 
- Chciałbym przedstawić wam 5 nowych uczniów, którzy dołączą do klasy 3c. – 3c ???, 
ptrzecież to moja klasa. Zdziwiona podniosłam głowę, a to co zobaczyłam … no sami 
zgadnijcie.. 5 przystojnych bogów z grupy One Direction a wśród nich Zayn… mój Zayn.
Gdy tylko mnie zobaczył od razu podbiegł i mocno pocałował, jego uścisk zdawał się łamac 
mi żebra.
- Hej królewno. Przepraszam za ostatnie dni.. po prostu nie mogłem znieść myśli że cię 
Stracę, dlatego postanowiłem przenieść się do twojego miasta. No a za mną przyszło paru 
dodatkowych wkurzających kolesi – zagadał Zayn
- Tak da się zauważyć – gwar jaki wywołała obecność chłopaków był nie do zniesienia i 
wydaje mi się, że dyrektor zaczął żałować przyjęcia nowych uczniów – Chodźmy stąd !
- Dokąd ? – spytał 
- Daleko stąd – odpowiedziałaś i zabrałaś go do parku przy szkole, tam pocałowałaś go i 
miałaś gdzieś że rozpoczęcie jeszcze nie dobiegło do końca, a salę dewastuje 
przerażający tłum dzikich fanek.
- Teraz liczymy się tylko my. 
- Teraz i zawsze – przytaknął Malik.

______________________________________________________

Jak obiecałam tak i jest ;D II część ;p      Całuję Jula ;**

With Zayn Cz.1

W drodze do domu nie posiadałam się z radości. Właśnie zakończyłam pechowy rok szkolny, zapowiadało się długie, gorące i fascynujące lato a piękna pogoda tylko polepszyła mój nastrój. 
- No tak, to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe – ironicznie odpyskowałam mamie, która właśnie oznajmiła mi że te wakacje spędzę u dziadków na Florydzie, gdyż moja obecność w domu, krzyżuje jej plany zawodowe. 
- Nie denerwuj się kochanie – mama nieudolnie próbowała poprawić mi humor – wiem że miałaś już pomysły na spędzenie tego lata, ale perspektywa spędzenia go na słonecznej Florydzie, gdzie surfuje mnóstwo opalonych chłopców naprawdę nie jest taka zła. Wiele dziewczyn chętnie zamieniłoby się z tobą miejscami ! 
- Proszę bardzo, z największą przyjemnością . – odparowałam bez zastanowienia.- Mamo, czy to naprawdę konieczne, może mogłabyś jeszcze zmienić zdanie ? 
- Przykro mi Lena, ale to jest moja ostateczna decyzja. Po rozwodzie ojciec wyjechał, mnie nie będzie w domu nawet po kilka – kilkanaście dni, nie zostawię Cię samej na tak długi czas. 
- Czuję że to będzie straszne lato, chyba wolałabym je spędzić w szkole – powiedziałam, choć w duchu ochrzaniłam sama siebie za taką głupotę ( w moim wieku każde piekło jest lepsze od szkoły).
Chcąc czy nie, musiałam podporządkować się decyzji mamy i już drugiego dnia, po szczegółowej analizie długiej listy, wszystkich potrzebnych rzeczy – w końcu miałam spędzić lato bez znajomych, ta lista naprawdę była ogromna – zaczęła się długa i monotonna podróż.
-Mamo, daleko jeszcze ? – zadałam chyba najbardziej irytujące pytanie jakie może zadać nastolatka w czasie długiej podróży.
- Za chwilkę dojeżdżamy – oznajmiła spokojnie mama, co ( może się to wydawać dziwne ), ale bardzo mnie ucieszyło. Zapierające dech w piersiach widoki Florydy, skutecznie przyciągały turystów i zachęcały do zamoczenia stóp w chłodnej, lazurowej wodzie co udało się też w moim przypadku. Już nie miałam mamie za złe jej pomysłu – wręcz przeciwnie – zakochałam się w tym miejscu i byłam ogromnie wdzięczna za to, że moi dziadkowie wybrali właśnie to miejsce na spędzenie reszty swojego życia. 
- Ale ty urosłaś, jesteś taka podobna do mamy … bla bla bla – wiedziałam że usłyszę właśnie te słowa po pierwszym od 8 lat spotkaniu z dziadkami. Cierpliwie stałam i udawałam zainteresowaną, gdy dziadek obsypywał mnie pomysłami na wakacyjne zajęcia i zabawy. 
- Ymm.. babciu.. chciałabym wybrać się na plażę, pochodzić, rozejrzeć się po okolicy. Nie masz nic przeciwko ? – zapytałam gdy już trochę się rozgościłam i wprowadziłam do nowego pokoju.
- Oczywiście że nie, to świetny pomysł, tylko załóż jakąś bluzkę, o tej porze na plaży robi się chłodno. – poinformowała mnie babcia
- Okej - krzyknęłam dla świętego spokoju i wybiegłam z domu nie zabierając bluzy. Wiem że babcia robi to dla mojego dobra, ale każda przesadnie się tym przejmuje, a teraz jestem na Florydzie, dziwnie byłoby trząść się z zimna w miejscu, w którym jak wynikało z opowiadań znajomych wiecznie było ciepło. 
- Trzeba było wziąć tą cholerną bluzę – cicho przeklęłam swoją głupotę, chodząc wzdłuż plaży, gdzie bryza i chłodny wiatr naprawdę dawały się we znaki. Mogłabym tak chodzić wiecznie podziwiając widoki rozciągające się aż po horyzont. W końcu po godzinie, która zdawała się być paroma minutami, usiadłam na szarej, płaskiej skale i chuchałam sobie na ręce rozgrzewając je pocieraniem o siebie. 
- Jak to możliwe, że tak gorącej dziewczynie udało się zmarznąć w tak krótkim czasie – usłyszałam za sobą wysoki głos, jak okazało się po szybkim obrocie – całkiem przystojnego młodego chłopaka. 
- Twoja teoria naprawdę jest fascynująca, ale jeśli to miał być podryw to musisz postarać się troszkę bardziej – wiem że zachowałam się jak mała złośnica, ale obiecałam sobie nie angażować się w kontakty z chłopakami, po tym jak przekonałam się na własnej skórze jak płytkie są ich charaktery i zachowanie. 
- Uuuu… pyskata ślicznotka, jest coraz ciekawiej – wyparzył, niezrażony brunet.
- Daj mi spokój, nie mam ochoty na takie dziecinne zabawy - koleś naprawdę zaczął działać mi na nerwy. 
- To może masz ochotę na gorącą czekoladę ? Znam świetną kawiarnię za rogiem. Tak w ogóle jestem Zayn. 
- Ten Zayn ? Ten z One Direction ? – wiem że zrobiłam z siebie idiotkę nie znając składu najwspanialszego boysbandu 2012, ale nie zamierzałam pokazać że jego tożsamość zrobiła na mnie większe wrażenie. 
- Tak ten Zayn. Zayn Malik – odpowiedział chłopak wyraźnie zadowolony że go poznałam. 
- I myślisz że to coś zmienia. Dalej jesteś denerwującym typkiem, którego poznałam na plaży i który zaprosił mnie na gorącą czekoladę, której nie mogę się już doczekać bo pupa przymarza mi do skały - oznajmiłam z zadziornym uśmiechem z nadzieją że nie uraziłam zbytnio jego ego. Na moje szczęście, Zayn załapał moje poczucie humoru i wybuchnął wysokim, męskim śmiechem, który spowodował że na jego twarzy ukazały się słodkie dołeczki. 
- I do tego zabawna. Już cię lubię – odparł z szarmanckim uśmiechem. Ten chłopak wiedział jak subtelnie prawić komplementy, by dziewczyna czuła się wyjątkowo. Ewidentnie był typem podrywacza – ani trochę nieśmiałym typem. 

- To nie było konieczne – odparłam w lekkim szoku, gdy kelnerka postawiła przede mną filiżankę z gorącą czekoladą i śmietaną, układającą się na wierzchu w kształt serduszka.
- Uwierz mi, że było bardziej niż Ci się wydaje. - spojrzał zalotnie, swoimi brązowymi oczami, co spowodowało że zakręcilo mi się w głowie. Jednak obiecałam sobie trzymać się z daleka od chłopaków… jak na razie marnie mi to wychodziło,bo naiwnie nabierałam się na jego sztuczki. 
Spędziliśmy tak cały wieczór, popijąc gorącą czekoladę na przemian z coca colą. Moja babcia powiedziałaby że to niezdrowe, ale w tej chwili nie bardzo mnie to interesowało, czułam się naprawdę świetnie ! Okazało się że Zayn ma niesamowite poczucie humoru, ale też świetnie tańczy, co udowodnił, gdy przygrywająca gościom orkiestra poprosiła wszystkie pary na parkiet. Mój partner wywijał mną jak zawodowy tancerz, co od razu wzbudziło zazdrość amerykańskich panienek stojących przy swoich drętwych chłopakach.
Byłam pewna że tego wieczoru, Zayn mimowolnie był przyczyną rozpadu wielu związków na wyspie.

_______________________________________________________


Mam nadzieję że się podoba ;d Część druga będzie wieczorem ;d  Jula