Tytuł mówi sam za siebie. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Tak wiem, zawiodłam ale nie zdążyłam wczoraj dokończyć. Nie jestem zadowolna z końcówki. W sumie to wgl nie wiedziałam jak TO opisać. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórym się spodoba. Magda.
Tak wiem, zawiodłam ale nie zdążyłam wczoraj dokończyć. Nie jestem zadowolna z końcówki. W sumie to wgl nie wiedziałam jak TO opisać. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórym się spodoba. Magda.
~*~

Jest piętnasta, czas się przygotowywać do wyjścia. Mojego chłopaka widziałam tyle co nic, czyli rano nim zdążył wyjść z domu. Jeśli tak ma dalej wyglądać moje życie z nim to ja chyba pasuję. Mieszkamy razem od roku i przez ten cały czas wszystko było w jak najlepszym porządku, ale jak wiadomo wszysrko co dobre ma swój początek i koniec. Widocznie my dobiegliśmy do mety. Ubrałam to, podkreśliłam oczy kredką i tuszem, usta musnęłam błyszczykiem i byłam gotowa. Miałam jeszcze dziesięć minut do wyjścia. Postanowiłam zadzwonić do Zayna, że wychodzę ale jak zwykle odezwała się poczta głosowa, więc nagrałam się na niej.
Bonnie jest dzisiaj jakoś nadzwyczaj podekscytowana i nie chce mi powiedzieć o co chodzi. Ciągle twierdzi, że o nic po prostu ma dobry humor ale za dobrze ją znam i dokładnie wiem kiedy kłamie. Kupiłyśmy i kilka i rzeczy i usiadłyśmy w kawiarni. Postanowiłyśmy nie iść do kina, gdyż zakupy zajęły nam więcej czasu niż planowałyśmy, chociaż było to do przewidzenia. Zamówiłyśmy po latte machiato i kawałku sernika dla każdej. Przyjaciółka co chwilę zerkała na telefon i odpisywała komuś. Niestety nie udało mi się wyciągnąć od niej z kim tak "flirtuje". Spojrzałam na zegarek - dwudziesta - czas zbierać się do domu. Zamówiłyśmy taksówkę i wyszłyśmy przed wejście galerii. Rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym. Pojazd podjechał i wsiadłyśmy. Z racji tego, że mieszkałam bliżej najpierw podjechaliśmy pod mój dom. Chciałam zaprosić Bonnie do środka ale powiedziała, że ma jeszcze coś do załatwienia. Na sam koniec dodała tylko - "Powodzenia". Ciekawe o co jej mogło chodzić.
Weszłam po kilku stopniach i stanęłam przed ogromnymi, drewnianymi, frontowymi drzwiami. Właśnie miałam zamiar poszukać kluczy do nich, kiedy ktoś je otworzył. Moim oczom ukazał się mój ukochany, brązowooki mulat. Szczerze doznałam szoku, widząc go w mieszkaniu. Miało go nie być, ale ucieszyłam się w duchu, że jednak znalazł czas. Weszłam do środka i to co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Wszędzie były pozapalane małe świeczki o moim ulubionym cynamonowym zapachu, w jadalni był pięknie nakryty stół i do tego mój ulubiony rodzaj muzyki. W moich oczach pojawiły się łzy, łzy szczęścia.
- Zayn... Ja, ja nie wiem co mam powiedzieć. To wszystko jest takie piękne, byłam pewna, że zapomniałeś. - powiedziałam przez łzy i przytuliłam się do mulata.
- Kochanie, jakmógłbym zapomnieć o tak ważnym dniu. Kocham Cię i chciałbym z Tobą spędzać każdą wolną chwilę. Przepraszam, że ostatnio byłem taki obojętny, ale to wszystko wymagało dobrego planu działania. - zaśmiał się cicho.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz. Obiecujesz?
- Obiecuję.
Chłopak odsunął się ode mnie i poszedł po coś do kuchni. Byłam pewna, że po danie które przygotował. Myliłam się.
- Zoe, jesteśmy ze sobą od trzech lat. Moje uczucie nigdy się co do Ciebie nie zmieniło, no może poza tym, że kocham Cię jeszcze bardziej. Chciałbym budzić się przy Tobie każdego poranka i zasypiać każdej nocy. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

- Kocham Cię i obiecuję, że już nigdy nie będę się tak zachowywał jak ostatnio.